Drogi pamiętniku!
Kolejny dzień w Warszawie nie przyniósł spodziewanej radości. W
zasadzie to jest tak samo z tą różnicą, że Krzysiek stara się w każdy możliwy
sposób mnie rozśmieszyć. A to sypie kawałami, a to zrobi coś głupiego. Śmieszy
mnie to, ale nie daje takiej niepohamowanej radości z życia i otaczającego
świata. Jest tylko maską nałożoną na twarz, by zniwelować słowa i zapewnienia
pozbawione sensu.
Kiedy Krzysiek z Ulką smacznie spali, ja po cichu opuściłam mieszkanie
siatkarza. Udałam się za sercem do mieszkania Winiara. Biłam pięścią w drzwi,
które cały czas echem w klatce schodowej odpowiadały. Żadnego ruchu po drugiej
stronie. Przeraźliwa cisza.
Rozmawiałam
z dozorcą, był trochę milszy, ale dalej się upierał przy swoim. Zupełnie głuchy
na różne możliwe zdarzenia, jak zasłabnięcie, czy cokolwiek innego.
Jedynym
wyjściem, by dostać się do mieszkania Michała, jest wejście przez okno
balkonowe połączone z sąsiednim. Albo coś a’la Spiderman, wdrapać się po bloku.
Kiedy
dzwonię do Michała to odzywa się poczta głosowa. Mam ochotę krzyczeć i płakać w tej samej chwili.
Mam ochotę coś rozwalić, byleby dać upust emocjom. Naprawdę, żadne słowa nie są
w stanie opisać to co czuje…
W nocy spać
nie mogę, bo śnią mi się takie straszne sny… Michał w ciemnym budynku z jakimiś
ludźmi luźno rozmawia, by na mój widok zacząć się przeraźliwie śmiać, a z rany
na jego czole krew spływa strumieniami…
W innym zaś
śnie, chodzimy po plaży w objęciach. Jest zachód słońca, na niebie pojawiają
się Wrony, i zaczynają dziobać jego głowę, która po chwili odpada…. A resztę
ciała morze pochłania, mnie natomiast w ogóle nie dotykając.
Opuszczona przez nadzieję wróciłam do Ignaczaka i Ulki. W głowie mam te
same myśli. O nim. Cały ten czas on jest w mojej głowie! Niech mi ktoś powie co
ja mam zrobić?
Za moimi
plecami, a wiem to z podsłuchanej przypadkiem rozmowy, stara się odnaleźć Michała.
Czuję, że on też jest zaniepokojonym jego zniknięciem. Ale stara się zachować pozory.
Nie mam mu tego za złe, bo sama nie wiem jak bym postąpiła w takiej sytuacji.
Dzień
dobiegł końca, żadnych nowych informacji. Próbuję coś robić, ale biegu myśli nie
jestem w stanie powstrzymać. Myślę o najgorszym… Nie wiem dlaczego tak się ze
mną dzieje. Chyba po prostu już tak mamy. No nie ważne. Nie mam sił na
filozofowanie.
- Ej, Nadia!
SMS dostałem właśnie od Michała!- wpada do salonu radosny Krzysiek. Od razu
spoglądam na niego i zrywam się z miejsca.
- Co ci
pisze?- pytam pełna ekscytacji i nadziei.
- Czekaj,
już sprawdzam…O jest! Cześć! Nie ma to jak porwać w tany całe miasto :D – w tym
momencie Krzyśkowi wypadł telefon z rąk, a jego twarz stała się bielsza od
ściany.
Zdezorientowana
popatrzyłam się na niego.
On bez słowa
podniósł telefon z ziemi. Wskoczył w jakieś ubrania i wybiegł z domu.
Nie wiem, i
nie wiem czy chcę wiedzieć.
Nie mam
pojęcia o co chodzi….
Mam 17 lat,
i za dużo "nie" w swoim życiu.
--------------------------------------------------------------
Siemanko! To znowu ja! :D Chciałyście szybko następny, i oto jest :D
Staram się jak najlepiej oddać uczucia Nadii, i mam cichą nadzieję, że tak właśnie jest. I wprowadzić trochę tajemniczości do opowiadania. I trochę innej akcji. Ale jakiej konkretnie, to możecie się domyślać. Odpowiedź przyjdzie z kolejnymi rozdziałami.
Skomentuj, jeśli tu jesteś!
A kolejny we środę 4.11.
Do następnego!
Marcyśka