Drogi pamiętniku!
To dziś było piekło na ziemi.
Nie spałam całą noc. Myśli nie dały mi zasnąć. Nie mogłam iść ot tak spać, kiedy nastepnego dnia będę toczyć życiową walkę.
Rodzice Michała załatwili pieniądze. Skąd? A kto to wie...
Przez cały dzień byłam nieobecna. Próbowałam skupić myśli. Niestety nie udało się.
A gdy wieczorem Kubiak szedł z pieniędzmi, chyba się obudziłam.
Za policją wraz z rodzicami Winiarskiego, jechaliśmy na miejsce przekazania okupu. Scenę obserwowałam z daleka.
Gdy Kubiak miał wkładać torbę z pieniędzmi ktoś podbiegł i ją mu wyrwał.
Ten ktoś wsiadł do samochodu, który podjechał i na kilka sekund się zatrzymał. Z piskiem opon odjechali. W ślad za nimi ruszyła policja.
Doprowadzili ich do domu na obrzeżach miasta. Tam policyjni antyterroryści obtoczyli dom. Napastnicy bronili się, ale nie długo. Po kilku minutach wyszli z domu w kajdankach na rękach. Jednego typa zabrała karetka, ponieważ został postrzelony w ramię.
Długo czekałam na Michała.
Ale gdy wyszedł z bydynku.... Moje serce zaczęło bić radośnie. Miał brudną i pokrwawioną twarz. Ubrania potargane. Ale to nie ważne!
Biegiem ruszyłam w jego kierunku. Gdy mnie zobaczył przyspieszył kroku. Dosłownie wpadłam mu w ramiona. I płakałam. Ale to były szczęśliwe łzy.
On przytulił mnie do siebie. Słyszałam przyspieszone bicie jego serca. I ten szloch, który wyrwał się z jego piersi.
- Przepraszam, przepraszam, przepraszam...- powtarzał w kółko, ale tak bym tylko ja to słyszała.
- Kocham Cię.- to było jedyne co mogłam powiedzieć. On odgarnął drżącymi dłońmi moje włosy z policzka, i podniósł ku górze moją brodę. Przyłożył swoje czoło do mojego i pocałował mnie. Tak bardzo delikatnie, niemalże musnął moje usta.
Przytuleni szliśmy w kierunku jego rodziców, karetki pogotowia. Rodzice uściskali go. A lekarz od razu zaczął go badać.
Znów mi go zabrali, ale na krótko, bo tylko na badania do szpitala.
Jeszcze tej samej nocy wypisali go, zalecając odpoczynek.
Państwo Winiarscy odebrali nas ze szpitala i zabrali do mieszkania siatkarza.
Zmęczona zasnęłam wtulona w ukochanego.
I nic więcej mi do szczęścia nie potrzeba.
Tylko on jest moim szczęściem!
------------------------
Hej!
I oto ten, na który wszyscy czekali od dłuższego czasu! :D mam nadzieje, że się cieszycie!
I tak, jeszcze 2 wpisy i koniec!
Pozdrawiam z nudnego wykładu.... :(
A ma radość nie zna granic, gdy sypie śnieg! :D
Komentujcie!
A kolejny w sobotę!
Do nastepnego!
Marcyśka
Rozdział cudowny *,*
OdpowiedzUsuńNareszcie Michał się znalazł!
Szkoda, że już będziesz kończyć bloga :(
Zobaczyć Michała w takim stanie to masakra... Ale na szczęście wszystko się wyjaśniło i w końcu mogła się do niego przytulić *.*
OdpowiedzUsuńSzkoda, że za chwilę koniec, ale mam nadzieję, że ruszysz z czymś nowym :)
Buziaki :* :*
Cuudoooo, mega i jeszcze wiele ^^
OdpowiedzUsuńNadrobiłam zaległości! W końcu ta sytuacja się wyjaśniła :) a co z Igłą?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Świetny, rewelacyjny, cudowny, wspaniały!! *.* <3
OdpowiedzUsuńNareszcie Michał się znalazł! Nareszcie wszystko jest dobrze! :D
Jak to już zamierzach kończyć tego bloga? :o
Nie wyobrażam sobie, że niedługo nie będę czekała na nowe wpisy tutaj :o
Ale na razie jeszcze nie kończysz i bardzo dobrze :D
Czekam na następny! :]]]]
Pozdrawiam! :*