poniedziałek, 24 sierpnia 2015

Obwieszczenie

Hej wszystkim!
Mam dla Was raczej nie dobrą wiadomość.
Nowy rozdział zostanie dodany dopiero we wrześniu. Kiedy konkretnie? Na pewno po 8.09.
Mam nadzieję, że się na mnie nie obrazicie, czy pogniewacie.
Zwyczajnie w świecie, mam egzamin do zdania. I trzeba się do niego dobrze przygotować.
A połączenie praca+nauka+pisanie raczej nie przyniesie oczekiwanych przeze mnie rezultatów.
Do zobaczenia!
Marcyśka
Ps. Po egzaminie będę nadrabiać zaległe rozdziały u Was!

sobota, 22 sierpnia 2015

22 lipca

Cześć!
Hej 
Siema!
Drogi pamiętniku! 
Wraz z Michałem, Ulką, Krzyśkiem i resztą ekipy pojechaliśmy na rowerach nad jezioro Sarbsko. Tam rozłożyliśmy na trawie koc i w cieniu drzew leniuchowaliśmy. Naprawdę lubię z nimi spędzać czas. Jeden dzień nie widziałam się z Ulką, a w jej życiu tyle się wydarzyło. Wczoraj była na randce z Krzyśkiem, i tak, są razem. Trochę boję się połączenia ich charakterów, ale na razie plany trzeciej wojny światowej są wstrzymane. Obydwoje mają w sobie dużo pozytywnej energii, radości i chęci. Krzysiu jest mega dumny z osiągnieć swojej dziewczyny. W końcu nasza Ulka ma wystąpić w jednej z reklam. Idealnie się do roli gwiazdy nadaje. Chociaż w zasadzie to nie wiem jaką decyzje podejmie, bo jeszcze się zastanawia. Mimo to wszyscy dobrze wiemy, że się zgodzi. 
Wszystkie zakochane pary rozeszły się spacerując brzegiem jeziora. Zostaliśmy z Michałem sami na kocu. Chłopak leżał oparty na łokciu a w ustach miał źdźbło trawy. Położyłam głowę na jego brzuchu, i także się położyłam. On wyjął z ust trawę i zaczął mnie nią łaskotać po twarzy. Próbowałam mu ją wyrwać z ręki. Niestety bez skutecznie- był szybszy i silniejszy ode mne. Ostatecznie wylądowałam leżąc na nim. Chłopak chwycił moją głowę, i złączył nasze usta w bardzo namiętnym i delikatnym pocałunku. Podniosłam się i przesunęłam się w górę, a nasze ciała stykały się całkowicie. Chłopak obrócił nas i to teraz ja leżałam pod nim. 
- Wiesz, co ja bym teraz chciał z Tobą robić?- zapytał mnie.
- Tak, ale na to musisz jeszcze poczekać. 
- Ile? 
- Nie wiem... Wybacz, ale nie jestem jeszcze gotowa.... 
- A nie możesz choć raz w życiu zrobić coś szalonego? 
- Michał! Nie to znaczy nie!
Próbowałam go odepchnąć od siebie, ale chłopak nie dawał za wygraną. 
- Dlaczego?! Pragnę Cie! 
- Chyba nie muszę Ci mowić, że pierwszy raz to nie pierwszy pocałunek! 
- Jeszcze przyjdziesz do mnie, i będziesz prosić na kolanach. 
Podniósł się i poszedł do rowerów. Wsiadł na swój i gdzieś pojechał. 
A ja, głupia ja, nie wykonałam żadnego kroku by go zatrzymać . Chwilę po tym wróciła Ulka. Wmówiłam jej, że się źle czuje i jadę do domu. 
Wróciłam do swojego pokoju. Byłam zła, smutna, wściekła, i okaleczona. Zamknęłam się w pokoju przed ciekawskimi oczami rodziny. Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać. Ściskałem poduszkę, na której doszukiwałam się zapachu Michała, który miał mnie uleczyć. Takiego zdecydowanie brak. Płakałam, choć sama nie rozumiem dlaczego. To on był winny, a nie ja....
Prawda taka, że Michał swoim zachowaniem bardzo zranił mnie. 
Od tamtego incydentu milczy. A ja nie mam odwagi do niego napisać. Leżąc w łożku, czekałam na jakiś znak od niego. A tu nawet własna przyjaciółka o mnie zapomniała... 
Nie wiem co bedzie jutro. Boje się nocy. Boje się jutra. 
Chce z nim pogadać, przeprosić, mimo że to nie moja wina...
Nie chce jutra! 
-----------------
No i mamy pierwszy deszcz... ;( nie zabijcie mnie za niego....
Tak jak pisałam, z kolejnym widzimy się dopiero we wrześniu. Jak się pojawi nowy rozdział, to będę Was informować! 
Mam nadzieję, że po tej przerwie Waszych komentarzy będzie 2 razy więcej ! 
Kto czyta ten komentuje!
Do nastepnego! 
Marcyśka 
Ps. #GoPoland! <3 

czwartek, 20 sierpnia 2015

21 lipca

Cześć!
Hej!
Siema!
Drogi pamiętniku! 
Ah, co to był za dzień! 
Zjechała się cała rodzina, brat taty z żoną i 2 rozbrykanych 2 latków Piotrka i Pawła, siostra mamy, i brat z żoną i 3 dzieciaków: Kają, Martą, Filipem. Babcie i dziadkowie. 
Oczywiście ja musiałam biegać pomiędzy kuchnią, a pokojem gdzie młodzi się bawili. Tak to jest jak się ma młodsze kuzynostwo. 
Było bardzo śmiesznie, w szczególności, gdy tata z bratem zaczęli opowiadać różne anegdoty i żarty. 
Michał cały dzień nalegał na spotkanie. Kiedy mu powiedziałam, że może przyjść do mnie to na poczatku się zawahał, jednak ostatecznie się pojawił. 
Robił mi wyrzuty, że nie powiedziałam mu, że to są moje urodziny. 
Jakoś to ostatecznie przebolał. 
Oczywiście mama nie byłaby sobą, gdyby nie zaczęła mądrze mowić. Na wstępie Michała przedstawiła jako swojego jedynego zięcia. Reszta rodziny oczywiście, że była nie zadowolona, no bo jak ja mogłam coś takiego ukrywać....
Poźniej Anka wraz ze swoją mamą dyskutowały, kiedy jest odpowiednia pora na zamążpójście. Nawet nie chcę wiedzieć co przeżywał Michał słysząc ich rozmowę. Sama miałam ochotę wziąć patelnię i jednej i drugiej porządnie przywalić. 
Sytuacje ratował Jarek (brat mamy) tłumacząc, że Anka jak była mała to wypadła babci z nosidełka i uderzyła się dość mocno w głowę. Niestety, ale efekty są widoczne do dziś. 
Tato z Markiem (bratem swoim) wypytywali Michała o siatkówkę. Ile zarabia, gdzie będzie grać.
No i tak jakoś nam czas leciał. 
Wyciągnęłam Michała do swojego pokoju, żeby przerwać tym razem przesłuchanie babci. Tym razem, to ona znalazła jakiś mankament- Winiar jest zdecydowanie za chudy. Gdyby tylko ona mogłaby mu gotować.... 
Siedzieliśmy i odpoczywaliśmy od tej całej małej zgrai, która na szczęście poszła szybko spać. 
-Wiesz, polubiłem Twoją rodzinę.- tak mi powiedział. 
-Też ich lubię jak ich nie widzę- zażartowałam. 
-Nie są najgorsi. Wiesz cały czas myślę jak to będzie jak ja wrócę do siebie do domu....- zaczął nieprzyjemny temat. A miałam cichą nadzieje, że nigdzie stąd nie pojedzie... Naiwna ja! 
-No przecież jakoś damy radę. Rozmowy przez Internet, SMS...- nie wiem kogo bardziej chciałam przekonać- jego czy siebie. Bo raczej żadne z nas nie wierzyło w to, że to może przetrwać. 
-To nie to samo... Może powinniśmy zatrzymać to teraz?- widziałam w jego oczach taki niewyobrażalny smutek, ból...
-Michał...- wyszeptałam jakby to miało coś zmienić. 
-Nadia... Jesteś wyjątkową dziewczyną, a ja nawet nie będę miał czasu dla Ciebie...
-Nie! Chwila z Tobą jest cudowna, i nawet jeśli tyle jesteś mi w stanie poświecić czasu, to ja biorę to! Będę tęsknić, ale zawsze będziesz w moim sercu! 
-Ty także w moim. Przepraszam... Głupoty jakieś gadam... 
Przytuliłam się do niego. Na prawdę nic więcej nie potrzebuje. Tylko jego! Bo jest dla mnie wszystkim! 
Złączyliśmy nasze usta w namiętnym pocałunku.. Nie wiem jak to się stało, ale po chwili leżałam pod nim, a on zachłannie całował moją szyję... Bardzo mi się to podobało, ale to nie czas na takie sprawy...
Odepchnęłam go od siebie delikatnie, dając do zrozumienia, że wystarczy. On spojrzał na mnie- i tym spojrzeniem dał to czego jeszcze nikt inny- miłość. 
Całowaliśmy się jeszcze, gdy do pokoju weszła Anka. 
-Mówiłam Ci coś Michale! Bo na prawdę, ja za młoda jestem, żeby zostać babcią! A, i wiesz ja mam oko na Ciebie. 
-Mamo! 
-Jasne! Będę pamiętał! 
Pisałam już coś o czarnych workach? No to chyba nie muszę się powtarzać. 
Posiedzieliśmy jeszcze chwilę. Bo oczywiście Anka żyć nam nie dawała. Co chwilę wchodziła do mnie do pokoju pod byle pretekstem. 
Ostatecznie pod drzwiami na oczach całej rodziny pocałowaliśmy się na pożegnanie. Cóż miny to oni mieli bezcenne... 
Do jutra! 
----------------
Takie coś się urodziło.... Anka nie daje zapomnieć o sobie ;) 
Teraz tak wstępnie was informuję, że blogi na 2 tygodnie bedą zawieszone. Powód- egzamin poprawkowy. Chcę się jak najlepiej do niego przygotować i go zdać ;) 
Mam nadzije, że przez ten czas o mnie nie zapomnicie ;) 
Komentujcie!
Do zobaczenia po raz ostatni w śierpniu w sobotę. 
Do nastepnego!
Marcyśka 
Ps. Przepraszam za ewentualne błędy- rozdział pisany na telefonie. 

wtorek, 18 sierpnia 2015

20 lipca

Cześć!
Hej!
Siema!
Drogi pamiętniku!
Właśnie wróciłam do domu. Jedyne co mogę powiedzieć to, to że było mega, wspaniale, cudownie!
Może zacznę od początku.
Na poranny trening wczoraj umówiłam się z Michałem. Przed spotkaniem z nim czułam tak silnie motylki w brzuchu, że myślałam, iż zwymiotuje. Kiedy przyszedł na plażę wyglądał jak grecki bóg. Włosy rozczochrane stały, każdy w swoim kierunku. W zaspanych oczach, nie dało się dostrzec tych jego pięknych tęczówek. Przyszedł ubrany tylko w krótkie spodenki. Jego umięśniona i opalona na brązowo klata i brzuch- marzenie! Nie mogłam oderwać wzroku, bo naprawdę, chłopak wygląda cudnie!   Nie będę komentować jak ja wyglądałam, bo przy nim zawsze marnie wypadam. Gdy mnie zobaczył rozgrzewającą się podbiegł i złapał w miejscu, po czym złożył na moim policzku pocałunek. Cały czas wlepiał we mnie swoje oczy. Po rozgrzewce, ruszyliśmy brzegiem morza w stronę parku narodowego.  Super się z nim biega, gdyż nadaje fajne tępo. Czasem nawet ciężko mi było za nim nadążyć, bo jego jeden krok równa się moje dwa. Jeszcze nigdy nie wróciłam do domu tak zmęczona.  On też mówił, że dawno tak dobrze się mu nie biegało. Chociaż trener chciałby go zobaczyć tak zaangażowanego w zajęcia jak wtedy w bieg.
Po treningu rozdzieliliśmy się, i ja niestety musiałam iść do pracy, a on wraz z kumplami wylegiwał się na plaży.  
Cały czas ze sobą pisaliśmy. A kiedy tego nie robi przez dłuższy czas, to jakoś mi smutno i dziwnie jest.
Pracę dziś skończyłyśmy wcześniej i miałyśmy sporo czasu na przygotowanie się. Starałyśmy się wyglądać  jak najlepiej potrafimy. Pomocna przy tym była Pola. Jest starsza i ma większe doświadczenie w robieniu makijażu i czesaniu. Ulka oczywiście musiała wszystko uwiecznić i wstawić na swojego bloga. Latała z tym aparatem i robiła mi bez przerwy zdjęcia, mimo że wie jak ja tego nienawidzę.
Ostatecznie wyglądałyśmy naprawdę dobrze. Ja byłam  w prostych włosach, z mocnym makijażem oczu, a Ulka w kręconych i z czerwonymi ustami.  
Wybiła godzina 19:30 i z Ulką poszłyśmy na imprezę. Miałam jakieś dziwne obawy przed poznaniem ich wszystkich. Na szczęście była ze mną Ulka i w każdej chwili mogłyśmy uciec. Na szczęście moja panika okazała się bezpodstawna. Poznałam mega pozytywnych ludzi. Krzyśka już wcześniej zdążyłam poznać. Michał Kubiak i Piotrek Nowakowski są rok młodsi od Winiara i Igły. To ich pierwsze takie wakacje, gdzie sami sobie czas organizują.  Obydwoje mają dziewczyny (bardzo sympatyczne i towarzyskie) odpowiednio Magdę i Olę.
Krzysiek operował przy bumboxie. Puszczał naprawdę dobre kawałki. Ogólnie siedzieliśmy, gadaliśmy i trochę tańczyliśmy.
Mogę powiedzieć, że oni to naprawdę zgrana ekipa.
Ulka podłapała temat mody z Olą, a ja rozmawiałam z Magdą o sporcie. Chłopaki gadali o samochodach, komputerach i grach.
W pewnym momencie Krzysiek wraz z Ulką znikli. A właściwie to znalazłam ich żywo dyskutujących w kuchni, kiedy szłam po coś do picia. Byli sobą tak zaabsorbowani, że nie zauważyli mnie kręcącej się tu i tam po kuchni.
Coś czuję, że ratownik Ulki pójdzie w niepamięć.
Kiedy weszłam do salonu 2 pary tańczyły ze sobą przytulone przy wolnej piosence. Usiadłam na kanapie i obserwowałam ich.  Byli naprawdę szczęśliwi.
A co do Michała….
Na początku był bardziej zainteresowany swoimi kolegami aniżeli mną. Oczywiście nie mam mu tego za złe.
W końcu kiedy wróciłam z kuchni i bezczynnie siedziałam podszedł do mnie i poprosił do tańca. Przytuliłam się do niego, co było chyba najlepszym uczuciem. On obejmował mnie w pasie i oparł swój policzek o moją głowę. Japach jego perfum był cudowny. I dalej go czuję na mojej sukience, skórze….
Kiedy tak trochę potańczyliśmy razem, to Kubiak wymyślił odbijanego. Powiem szczerze,  że było mi to trochę nie na rękę. No, ale jak chcieli. Piotrek podeptał mi buty, za co za każdym razem przepraszał. Śmialiśmy się z tego, bo ja też czasem mu nadepnęłam. Za to Kubiak tańczy najlepiej z tej trójki. Wywijał jak zawodowy tancerz.
Kiedy zmęczeni popadliśmy na kanapę i fotele do pokoju wpadł uśmiechnięty Ignaczak, a za nim Ulka z równie diabolicznym uśmiechem. Krzysiek oznajmił:
- Gramy w butelkę!- wszyscy entuzjastycznie kiwali głowami. Niby to tylko zabawa, ale ja średnio byłam przekonana do tego pomysłu.
I tak butelka wskazywała na wszystkich tylko nie na mnie i Winiara, mimo że siedzieliśmy naprzeciwko siebie.
Gdy padło  na Ulkę i mnie, ona uśmiechnęła się diabolicznie i się zapytała: Pytanie czy wyzwanie?
Gdybym wtedy wiedziała co powie, to wybrałabym tą pierwszą opcję. No ale pech to pech.
- Pocałuj namiętnie pana Winiarskiego! – i się śmieje wredota.
Wiedziała przecież dobrze, że ja nigdy się z nikim nie całowałam! Kompletnie nie wiedziałam co, jak, gdzie, kiedy…
Na szczęście pomocny okazał się Michał. Wstał z swojego miejsca i podszedł do mnie. Chwycił za rękę i zaprowadził nas na balkon. Szłam jak na skazanie za niewinność.
- Idziemy przećwiczyć!- krzyknął do reszty. W między czasie Piotrek zaczął wszystkim dolewać alkoholu.
Wyszliśmy na ten balkon i Michał obrócił mnie twarzą w jego stronę. Byłam spięta do granic możliwości. Bardzo tego chciałam, ale z drugiej strony to będzie mój, nasz pierwszy pocałunek!
- Nie bój się, i zaufaj mi.- powiedział i wpatrywał się w moje oczy.
Nie wiem jak to się stało, ale nagle poczułam jego ciepłe usta na moich. Na początku z mojej strony nie było żadnej reakcji. Dopiero po chwili byłam zdolna do logicznego myślenia, i lekko rozchyliłam usta. Jego język wtargnął do moich ust. Kompletnie nie wiedziałam co mam robić. Najchętniej to chciałabym stamtąd usiec gdzie pieprz rośnie.
Michał odsunął się ode mnie i popatrzył się tak czule, że myślałam, ze się rozpłynę.
- Nie chcesz?- zapytał smutny.
- To nie tak.  Ja po prostu nigdy tego nie robiłam… Nie wiem jak…- nerwowo mu tłumaczyłam.
- Zaufaj mi.- powiedział i popatrzył w moje oczy. Ja w jego tonęłam.     
Spróbowaliśmy jeszcze raz. I było magicznie. Jego język delikatnie muskał mój. Starałam się oddawać mu tym samym. Nie wiem, czy tak naprawdę mu się podobało. Pewnie to był najgorszy pocałunek świata, a dla mnie najwspanialszy.
Kiedy się oderwaliśmy od siebie, spojrzał mi w oczy. Widziałam w nich iskierki szczęścia.
- Było cudownie!- zapewniał mnie.
Ja tylko nieznacznie pokiwałam głową.
- Korzystając z okazji… Mam pytanie….-patrzyłam na niego i kompletnie nie wiedziałam o co mu chodzi.
- Nie znam odpowiedzi na wszystkie pytania.
- Na to znasz… Zostaniesz moją dziewczyną?- wyszeptał.
Przygryzłam wargę i pokiwałam głową. Na co on chwycił mnie w pasie i okręcił dookoła własnej osi.
Piszczałam przestraszona, a zarazem taka szczęśliwa!
Wróciliśmy do reszty, która włączała karaoke na PlayStation. Wszyscy popatrzyli się na nas uśmiechnięci. Michał na to położył swoją rękę na moje ramie i pocałował mnie w usta.
Igła akurat trzymał w dłoni kamerę i nas nagrał!      
Reszta imprezy tak szybko mi minęła. Nawet nie wiem kiedy. Obiecałam Ance, że wrócę przed 3 do domu. Niestety, ale jutro jej muszę pomagać w przygotowaniach na moją imprezę urodzinową.
Po 2 w nocy Michał wraz z Krzyśkiem odprowadzili nas.
Krzysiek i Ulka ewidentnie mają się ku sobie. Ten związek jeśli dojdzie do skutku, to to będzie mieszanka wybuchowa!
Pod drzwiami Michał jeszcze raz mnie pocałował życząc kolorowych snów. Ten 2 pocałunek był zdecydowanie lepszy w moim wykonaniu.
Kiedy walczyłam z zamkiem od drzwi i kluczami, dobiegł moich uszu radosny okrzyk Krzyśka i głośny śmiech Michała.
Kończę to pisać i idę spać.
Do jutra!

---------------------------------------------
Coś niesamowitego się tu wydarzyło :D Chyba się ucieszycie z tego powodu :D 
A długość rozdziału Was nie zraziła do czytania? :)))))))
Komentejszyn!!!! 
Z kolejnym widzimy się w czwartek! :D
Zachęcam do obserwacji bloga :DDD i do zajrzenia do zakładki Tu jestem :))))
Do następnego!
Marcyśka


sobota, 15 sierpnia 2015

19 lipca

Cześć!
Hej!
Siema!
Drogi pamiętniku!
Tak jak Ci wczoraj pisałam- zakupy z Ulką to jedna wielka masakra. Ciągała mnie po wszystkich sklepach, kazała przymierzać stertę  ubrań, by w większości przypadków uznać, że się nie nadają. Jedyny plus tego jest taki, że jakoś w nich wyglądam.
Ostatecznie kupiłam genialną białą sukienkę. Jest śliczna! Gładka u góry, a od połowy koronkowa, bez ramiączek i sięga mi za połowę uda! Jestem w niej zakochana! I chyba w niej pójdę jutro na imprezę do chłopaków.
Na sobotę mam kupioną też sukienkę, która jest kremowa, a dół sukienki jest przeszyty wzorem z czarnych cekin. Taka elegancka, ale całkiem w moim stylu.
Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie kupiła sobie za dużej bluzy z kapturem. Tak, uwielbiam je!
No i do tego kilka podkoszulek, szorty, i jeansy.
Ulka bardziej poszalała ode mnie. Z każdego sklepu wychodziła z siatką, ale i tak mi marudziła, że nie ma co na siebie włożyć na jutro.
Ostatecznie uznała, że mała czarna z koronkowymi rękawkami będzie odpowiednia.
I tak w zasadzie minęła mi większa część dnia.
Będąc na zakupach cały czas pisałam z Michałem. Był zawiedziony tym, że się nie widzieliśmy przed moim zakupowym wyjazdem.
Mówił mi, że był z chłopakami na plaży, i oczywiście grali w siatkówkę. Śmiał się, że nawet na wakacjach nie może odpocząć od pracy. Ale w końcu ją uwielbia, i mu to aż tak bardzo nie przeszkadza.
Wróciłam mega zmęczona do domu. I w planach miałam leżenie przed telewizorem. I tak też bym uczyniła, gdyby nie fakt, że Michał złożył mi niezapowiedzianą wizytę.
Szalona Anka oczywiście była tym faktem zachwycona. Mimo to nie odpuściła sobie robienia kanapek i jej tekstów. Dziś hitem było jej twierdzenie: Wiesz Michał, ja tam nie mam nic przeciwko temu, żeby moja córka się spotykała z chłopakami, ale wolałabym, żeby uniknęła moich błędów. Ciąża w młodym wieku stwarza strasznie dużo kłopotów.
W tym momencie myślałam, że ja zabije, poćwiartuję i wrzucę w czarnym worku do morza.
Winiar siedział i patrzył się na nią, jakby miał do czynienia z osobą chorą psychicznie.
Później w pokoju robił mi przesłuchanie, czy Anka zawsze tak ma. Oczywiście, że nie, ale musi czymś straszyć swojego ewentualnego zięcia.
Misiek był tak dobry, że pomógł mi w męczącej pracy, czyli w oglądaniu telewizji.
On kompletnie nie nadaje się do wspólnego oglądania! Co scena to on musiał komentować. Dosłownie wszystko było złe! A to, że aktorka chodzi po domu w butach, a to że żaden rodzic się tak nie zachowuje, i można by tak wymieniać w nieskończoność…
Niestety dziś obyło się bez większej dozy czułości z jego strony. Poza tym, że owijał sobie wokół palca kosmyki moich włosów i czasem, gładził wierzch mojej dłoni, to nie był w stanie nic więcej z siebie wykrzesać.
Smutno mi trochę z tego powodu, bo liczyłam na więcej…
Może jutro się czegoś doczekam?
Tylko jak wychodził ode mnie (tym razem na oczach Anki), pocałował mnie w policzek.
Myślałam, że Anka się utopi w łyku tego co ona wtedy piła.
Na szczęście się obyło bez scen dramatycznych, a odkaszlnięcie wystarczyło.
Później miałam wykład, że nie powinnam tak szybko ulegać Michałowi. Bo przecież on robi ze mną co tylko chce. A to ja powinnam go owinąć sobie wokół palca…..       
Mówiłam już coś o zabijaniu? To chyba nie muszę się powtarzać.
To chyba tyle na dziś!
Do jutra! 
--------------------------------
Specjalnie dla Was- szalona Anka! :D 
I Winiar w opcji "Kochanie nie dziś, boli mnie głowa"! ( Tłumaczyć chyba nie muszę :D)
Komentujcie!! :D
Umówmy się, że kolejne rozdziały będą dodawane we wtorki, czwartki i soboty :) 
A zatem z kolejnym widzimy się we wtorek :D 18.08
Zachęcam do obserwacji bloga! 
I do następnego!
Marcyśka 
Ps. Wam też tak szybko lecą wakacje? :(:( zdecydowanie nie lubię tego! 

czwartek, 13 sierpnia 2015

18 lipca

Cześć!
Hej!
Siema!
Drogi pamiętniku!
Dziś cały dzień padało. A przez to nie widziałam się z Michałem. Na szczęście cały czas pisaliśmy ze sobą. Jej! On mi się coraz bardziej podoba! Jest taki miły, sympatyczny, uśmiechnięty! A te jego oczy! Niebo zamknięte w tęczówkach!
Oczywiście Ula się wszystkiego domyśla. I co ja biedna mogę. No, oczywiście jej wszystko powiedziałam. Była trochę zła, że tak późno się o tym dowiedziała, ale z drugiej szczęśliwa. W końcu nie co dzień Twoja najlepsza przyjaciółka się zauroczyła chłopakiem.
Stwierdziła, że ratownika sobie odpuści, bo woli poznać kolegów Michała.
A i tu uwaga, w piątek organizują imprezę, na którą nas zaprosili. Już się nie mogę doczekać!
Tylko cholerka, co ja na nią założę?
Robiłyśmy generalny przegląd szafy, i się okazuje, że nic nie jest odpowiednie. Jutro jedziemy do Słupska na mega wielkie zakupy, przez co mam jutro dzień wolny.
Znając życie, to Ula będzie mnie ciągnąć po wszystkich sklepach, a ja z miną męczennicy będę udawać, że to jest w porządku.
Ale to dopiero jutro.
Właśnie Michał napisał mi, że chciałby wpaść do mnie teraz. W sumie, to teraz na chwilę może. I tak też mu napisałam.
Już poszedł, a ja po całym pokoju czuje zapach jego perfum. Niech one się nigdy nie ulatniają!
No a teraz Ci opowiem co robiliśmy.
Więc jak przyszedł, to było tak trochę nerwowo. No bo moja mamuśka sprawę zbadała i co? Oczywiście (choć, zawsze to ja sama mam sobie robić kolację) wpada z talerzem pełnych kanapek. No i się zaczęło Córciu, nie przedstawisz mi Twojego kolegi. Mówię jej, że to Michał. A ona do niego: Miło mi. Jestem Anka. Możesz mi mówić po imieniu, albo jak tam chcesz. Tylko proszę pani nie toleruję! I mu palcem groziła. On tylko kiwał głową i z przerażeniem na nią patrzył. Chyba się szalonej Anki wystraszył. No ale jak już wyszła z pokoju i zostawiła nas samych, to było super.
Wygłupialiśmy się, biliśmy poduszkami.
W pewnym momencie ( naprawdę nie wiem jak to się stało) było tak, że on trzymał moje ręce w swojej jednej nad moją głową. Leżałam pod nim. I już myślałam, że on mnie pocałuje ( bo tak wlepił we mnie te swoje oczy), a tu zaczął mnie łaskotać. Próbowałam się bronić, ale oczywiście, to on był tym silniejszym, i w dogodnej pozycji.
Jak już przestał mnie torturować, to dostał poduszką w głowę ode mnie. Na co zaczął się śmiać.
A ten śmiech, to zdecydowanie najpiękniejsza melodia!
A bycie w jego ramionach, to najcudowniejsze uczucie!
A jego dotyk, wręcz pali moją skórę!
Później pokazywał mi swoje filmiki na telefonie, jak wkręca kumpli. Z niego jest istny geniusz zła! Nie wiem, czy chciałabym zostać ofiarą jego żartów!
Niestety, ale musiał nastać czas, kiedy pasowało by się rozstać. Może to dziwne, ale jakaś większa część mnie chciała, żeby on został ze mną na noc.
Ale bądźmy realistami. Anka, mimo że to szalona kobieta, to nigdy nie przystałaby na coś takiego. A jego kumple już by pisali jakąś historię…
No ale jak wychodził, to jeszcze w moim pokoju pocałował mnie w policzek na dobranoc.
Te jego usta! Ahhh!
Nawet nie próbuję sobie wyobrażać, co by było, gdyby znalazły się na moim ciele. Bajka!
Później stałam na balkonie i patrzyłam ja wraca do siebie.
On zdecydowanie jest moim narkotykiem!
I znowu nie zasnę!
Przez pół nocy wczoraj o nim myślałam, po naszej randce. To co będzie dziś?

Do jutra!    
---------------------------------------
No i taki jest ten Michał nasz!
Komentujcie!
Witam bardzo serdecznie nowe czytelniczki! Jest mi mega miło, że postanowiłyście poświęcić swój czas, i przeczytać moje wypociny!
Oczywiście, też dziękuje, tym co są ze mną od początku! 
Jesteście MEGA SUPER!!
Tak mnie wzięło na czułości :D
Z kolejnym widzimy się w sobotę 15.08
Do następnego!
Marcyśka
Ps. Zachęcam do obserwacji bloga i na moją stronę na fb :) 

wtorek, 11 sierpnia 2015

17 lipca

Cześć! 
Hej! 
Siema! 
Drogi pamiętniku! 
Co za dzień! Jakiś z jednej strony zakręcony, a z drugiej mega pozytywny! 
Może zacznę od tego, że dziś rano idąc na stołówkę (dziś ten rejon był objęty moim bacznym okiem) o mało co nie wyrżnęłabym orła. Na moje szczęście w nieszczęściu uratował mnie On! Po prostu potknęłam się o własne nogi, i bach! Oto jestem w jego ramionach! Czuje się w nich tak dobrze jak nigdy przedtem. On spogląda na mnie tymi swoimi niebieskimi oczyma, a ja umieram! Dostaje takich palpitacji serca jak nigdy! Nie wiem co mam mowić, robić, cała się czerwienie. 
On się mnie pyta czy wszystko w porzadku, i odstawia na bok. Ja jedynie kiwam głową. I już mam zamiar uciec jak najdalej, kiedy on (refleks to on akurat posiada) łapie mnie za rękę i mówi: 
- Za uratowanie tej pięknej buzi od kontaktu z betonem chyba mi się coś należy!- i dalej się uśmiecha łobuzersko, a jego oczy przechodzą mnie na wylot. 
- Nie rozumiem?- udaję, i próbuję go oszukać, że niby nic. 
-Np buziak w policzek, numer telefonu, albo godzinka, może dwie po Twojej pracy?- zaczyna wyliczać. Ja sobie myślę, chyba mu się podobam, to podam mu ten numer. Jak znajdzie inną pannę, to trudno. 
-Numer powinien wystarczyć. 
-Chciałbym więcej, ale jak ty nie chcesz, to nie nalegam. 
Podałam mu te 9 cyfr. On zapisał je w telefonie, grzecznie podziękował. Zza jego pleców wyskoczył "mały" (w sumie przy nim wszyscy są niscy) kolega Ignaczak i porwał go ze sobą. 
A ja z mopem, miotłą i czerwonym wiaderkiem poszłam sprzątać stołówkę. 
Powiem szczerze, że to dziwne, bo cały czas spoglądałam na telefon. Nawet Ulka podejrzliwie na mnie patrzyła. Ale na moje szczęście się słowem nie odezwała. 
W zasadzie, kiedy sprzątam stołówkę, to niby to zajmuje cały dzień, bo po każdym posiłku, ale wolę to od ścielenia łóżek gości. 
W końcu, w reszcie dostałam upragnionego SMS od Niego. 
- Wiataj nieznajoma! Zdradź swoje imie! 
- Witam pana Winiarskiwgo! Moje imię to.... A może sam zgadniesz? 
- Kasia? Ola? Monika? Paulina? Marysia? Nie wiem :( 
-Niestety, ale żadne z tych ;( Nadia jestem. 
-Nadia! Jak pięknie! 
-Miło mi ;) 
No i tak pisaliśmy przez cały dzień od obiadu. Jeszcze raz zaproponował mi spotkanie. Zgodziłam się, chociaż miałam obawy. 
Na szczęście, nie musiałam nic wymyślać, żeby się z nim spotkać potajemnie, bo Ulka była u swojej babci wieczorem. 
 Umówiliśmy się o 20:30 przy wejściu do ośrodka. Ubrałam lekką sukienkę i sandałki. Nic wielkiego. Za to on w zwykłej koszulce i spodenkach wyglądał jak model. 
Na początku rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Później on z taką pasją i iskierkami w oczach opowiadał mi o siatkówce. Chyba to ona jest najważniejsza w jego życiu. Opowiadał jak pierwszy raz dostał powołanie do kadry, o przeprowadzce na drugi koniec kraju, by realizować swoje marzenia. On w wkieku 19 lat spełniony człowiek, a ja dalej nie widzę swojej przyszłości. 
Kupiliśmy chrupki i sok i tak poszliśmy oglądać zachód słońca. Cały czas mieliśmy o czym gadać, śmialiśmy się i w ogóle czułam jak byśmy się znali całe życie, a nie kilka godzin. 
Goniliśmy się po brzegu morza, chlapalimśmy się wodą. Sprawy jakby wyrwane z filmów romantycznych. Koniec końców przy niebie pełnym gwiazd w ubraniach wbiegaliśmy do wody. Chlapalimśmy się nią. Było cudownie. 
Koło 12 wróciliśmy do domów. 
Od razu wzięłam ciepły prysznic, i teraz siedząc w piżamie i pijąc herbatę malinową pisze te słowa. 
On jest cudowny! Jego śmiech dalej echem roznosi się po mojej głowie. A gdy zamykam oczy widzę jego, wpatrzone we mnie, gdy wyjaśniam mu podstawy własnego biznesu. 
Ulka jeszcze o niczym nie wie. Choć pewnie nie wytrzymam i jej o tym opowiem jutro! 
Wlasnie dostałam SMS od Michała. Życzy mi słodkich snów. Jej! Chyba dziś nie zasnę! 
Do jutra! 
-------------------
I chyba jakaś randka się wydarzyła :D 
Piszcie mi, co jest nie tak w tym rozdziale ;) 
Z kolejnym widzimy się w czwartek! :D 
Do następnego! 
Marcyśka
Ps. Za literówki przepraszam, ponieważ rozdział pisany na telefonie ;) 

niedziela, 9 sierpnia 2015

16 lipca

Cześć!
Hej!
Siema!
Drogi pamiętniku!
Dziś chciałabym Ci opowiedzieć, o tych siatkarzach co przyjechali chyba z Warszawy. W każdym razie na moje nieszczęście, kiedy oni weszli do recepcji obładowani torbami, Pola wyszła na przerwę.
Wchodząc wybuchają śmiechem. Zaczynam się zastanawiać, czy przypadkiem jakiś płyn nie wylał się na mnie podczas sprzątania. Przyglądam się sobie w lustrze naprzeciwko, i okazuje się, że nie. Oni cały czas się śmiali. W końcu jeden z nich ( a było ich dokładnie 4 chłopaków i 2 dziewczyny) z kamerą w ręku podchodzi do mnie. Tutaj napiszę Ci skrót naszej rozmowy.
- Dzień dobry. Mieliśmy tutaj zarezerwowany domek na 6 osób na nazwisko Ignaczak.
- Dzień dobry. Już sprawdzam.
Biorę do ręki zeszyt i przeglądam rezerwacje. Jak na złość to nazwisko nigdzie nie widnieje. No to się zwracam do tego chłopaka i mówię:
- Przepraszam, ale czy na pewno na nazwisko Ignaczak? Taki zapis nie widnieje w rezerwacjach.
Chłopak zaczyna się rozglądać po znajomych. I woła jednego Winiar, czy jakoś tak.
Oczywiście reszta kulturalnie w tym czasie rozsiadła się wygodnie na kanapie, i porozrzucała wszędzie swoje walizki. Nasi pensjonariusze rzucali im nienawistne spojrzenia. Korytarz jest w zasadzie wąski, a oni przejście blokowali walizkami.
I w tedy podniósł się z miejsca cholernie wysoki, mega przystojny brunet. Naprawdę starałam się panować nad swoimi emocjami, ale chyba mi nie wyszło, bo co chwila się czerwieniłam.
-Co jest?- zapytał pana Ignaczaka.
- Na jakie nazwisko rezerwowałeś nam domek?
-No oczywiście, że na moje- dumnie wypiął pierś.- Sorry Igła, ale wiesz jak jest. To ja jestem ten przystojniejszy. – wymownie wystawił mu język.
- Przepraszam bardzo panią. Zaszła pomyłka. Domek mamy zarezerwowany na nazwisko tego pana.- wskazał palcem na kolegę.
-Czyli?- zapytałam mając serdecznie dość takich ogarniętych ludzi.
- No jak to można nie wiedzieć, jakie?- zapytał Igła. Spojrzałam dość wymownie na niego, po czym wskazywany od razu udzielił mi wymaganej odpowiedzi.
- Winiarski.  Michał Winiarski- i posłał mi chyba najpiękniejszy uśmiech świata. Niby taki pewny, ale miał coś w nim z nieśmiałości. I oczy- kiedy w nie spojrzałam było coś hipnotyzującego w nich.
- Już sprawdzam- wymamrotałam, w momencie, kiedy oderwaliśmy od siebie spojrzenia. Poczułam jak na moje policzki wylewa się czerwony kolor. Pochyliłam jeszcze bardziej głowę nad zeszyt, chcąc włosami zakryć moje zażenowanie.
Po chwili znalazłam odpowiednią rezerwację.
- Poproszę o dowód. – swą prośbę kierowałam do pana Winiarskiego.
On sięgnął do kieszeni spodni i wyjął portfel a z niego dokument.
Zabrałam go z lady i szybko uzupełniłam dane do wynajmu.
Nigdy wcześniej nie widziałam, by ktoś korzystnie wyglądał na dokumentach, a on wyglądał jak model zdjęty z okładki jakiegoś czasopisma.
Kiedy wszystkie formalności były gotowe sięgnęłam po klucz do domku gości. Podając go Michałowi, nasze palce się musnęły, a ja poczułam się jakbym była rażona prądem.
Jeszcze raz odruchowo spojrzałam mu w oczy i to był mój błąd. Zatonęłam w błękicie jego tęczówek.
Uradowani jego kumple zaczęli go szturchać i ciągnąć w stronę wyjścia, co sprawiło, że oderwaliśmy od siebie spojrzenia.
W asyście gwizdów i śmiechów jego znajomych wzrokiem podążałam za nim, choć dobrze wiedziałam, gdzie spędzi kolejne noce.
Później mijaliśmy się kilka razy, a ja starałam się unikać patrzenia w jego kierunku.
Teraz siedzę w swoim pokoju i nadal prześladują mnie te oczy. Piękne niebieskie oczy.
Oczywiście nikomu nie mówiłam o tym, bo czuje, że to byłoby mega dziwne. Na samą myśl, sama z siebie mam ochotę się śmiać.
Romans Ulki stanął w miejscu. A to dlatego, że jak dziś byłyśmy na plaży, to ten ratownik kleił się do jakiejś panny. Ulka mimo to dalej pozostaje przy swojej optymistycznej wersji.
To chyba tyle na dziś.

Do jutra!
------------------------------------------
I oto oni! Przystojni, utalentowani, sympatyczni, rozmowni, siatkarze!
Tak, tak! Winiar taka gwiazda, że błędem jest nieznanie jego nazwiska! Bo kto jak, kto, ale on ma więcej fanek niż Kłos i Wrona razem wzięci :D 
Komentujcie!
No to chyba tyle :D 
Z kolejnym widzimy się w wtorek!
Będę się starać dodawać kolejne posty wcześniej :)
Do następnego!

Marcyśka 


piątek, 7 sierpnia 2015

15 lipca

Cześć!
Hej!
Siema!
Drogi pamiętniku!
Dziś nie działo się nic wielkiego. W zasadzie szara codzienność. 
Przed śniadaniem wybiegałam pierwsze w swoim życiu 10 km. Jestem mega z siebie dumna! Od początku maja staram się biegać w miarę możliwości codziennie. Jest to super sprawa na poprawę samopoczucia.
Ogólnie to sport to nie moja bajka. W gimnazjum więcej przesiedziałam na ławce podczas wychowania fizycznego niż ćwiczyłam.
Bieganie ma jednak w sobie to coś. A szczególnie Ci mijani ludzie na plaży, którzy mają taką samą pasję, to coś niesamowitego.
Nie mogę się doczekać, tych dni, kiedy będę poranny trening robić o wschodzi słońca. Jej!
Popołudnie, jak zawsze spędziłam z Ulką. Siedziałyśmy na plaży i odpoczywałyśmy.
Ulka upatrzyła sobie całkiem przystojnego ratownika… Cały czas zerkała na niego, a on na nią. Tak, żadne z nich nie miało odwagi podejść i zagadać. Oczywiście, że jutro czeka nas powtórka z rozrywki.
„Do końca lipca będzie mój!” Szczerze, to boję się trochę tej jej obietnicy. Ale niech robi co chce. Ja nie chcę tylko przed wcześnie zostać ciocią.
Za przykład mogę podać moich rodziców.
Mama poznała tatę na tej łebskiej plaży, gdy mieli po 19 lat. Później nieprzemyślana decyzja i oto jestem.
Ale w tym wszystkim najlepsze jest to, że oni przez cały ten czas są wpatrzeni w siebie, jak tamtego dnia.
Wieczorem z Ulką oglądałyśmy horrory u mnie.
Teraz ten człowiek leży na podłodze- sama spadła z łóżka- i śpi a ja piszę sobie.
Cały czas się z tym dziwnie czuje. Bo to takie dla mnie nietypowe. Od książek trzymam się z daleka, a co dopiero mówić o pisaniu. No bo większość przecież moich prac domowych na polski było pożyczonych z Internetu.
Słyszałam od mamy, że jacyś siatkarze, czy ktoś tam ma się u nas zjawić.
Pewnie banda przerośniętych, zadufanych w sobie dzieciaków. Z za dużym ego.
Jutro się wszystko okaże…

No więc, do jutra!  
----------------------------------------------------
Taki normalny dzień :) 
Tak, te wyrośnięte dzieci się będą powoli pojawiać :D 
Komentujcie! 
A ja idę dalej oglądać Prawo Agaty xD 
Widzimy się w niedzielę :D 9.08 
Do następnego!
Marcyśka
Ps. Uczcijmy minutą ciszy n-tą rocznicę bitwy pod Grunwaldem :) Jakby, ktoś chciał cały wykład na ten temat, to mogę swą skromna osobę polecić :D  

środa, 5 sierpnia 2015

14 lipca

Cześć!
Hej!
Siema!
Drogi pamiętniku! 
Dziś były moje 17 urodziny. Kiedy tylko się obudziłam, a właściwie to mnie obudzili rodzice wraz z Ulką swoim gromkim „Sto Lat!”. A już miałam cichą nadzieję, że zapomnieli. Kiedy sięgnęłam po telefon miałam 5 połączeń nieodebranych od babci Anieli. Jedząc śniadanie rozmawiałam z nią. Dzwoniła głównie po to by złożyć mi życzenia urodzinowe. I tak cały dzień ktoś do mnie dzwonił albo pisał Smsy. Jak co roku rodzina pytała mnie, co chcę dostać na urodziny. Zawsze mówię im, że nic. A znając życie, to dostanę takie prezenty, o których trudno marzyć.
Cała oficjalna impreza urodzinowa ma się odbyć  w sobotę. W tedy też zorganizujemy grilla i wszyscy się zjadą. Na szczęście tylko na weekend. Naprawdę czasem ciężko z nimi wytrzymać.
Po tych wszystkich ceregielach spędziłam nudny dzień przy sprzątaniu pokoi. Zdumiewające jest, to że jedni zostawiają nienaganną czystość, a inni delikatnie mówiąc chlew. W tedy Leszek się śmieje, że świnie w chlewie mają czyściej.
Jak co roku w dniu moich urodzin poszłam z rodzicami do restauracji Kowalskich na obiad. Taką mamy już w domu tradycję, że jak ktoś z naszej 3 ma urodziny, to tego dnia jemy uroczysty obiad.
Chciałabym to kiedyś w mojej rodzinie kultywować.
Ula stwierdziła, że musimy porządnie oblać moje ostatnie gówniarskie urodziny. Tak też zrobiłyśmy. Ulka zabrała 2 butelki domowego wina z piwnicy i poszłyśmy wieczorem na plażę. Mamy swoje miejsce, gdzie jesteśmy wolne od spojrzeń turystów i bezpieczne od policji.
Siedziałyśmy na złamanym konarze drzewa i piłyśmy z plastikowych kubków trunek. Po pierwszym łyku stwierdziłam, że szybko się nim opijemy.
Połowa butelki wystarczyła, by Ulka dawała koncert. A ja śmiejąc się z niej wtórowałam jej.
Gadałyśmy trochę o facetach, przyszłości.
Nasza złota myśl: Ślubu przed 30 się nie bierze- tak z zasady, a po już się nie opłaca. Głupie my.
Jest właśnie 2 w nocy, kiedy to wszystko zapisuje.
I chyba nic więcej, takiego wartego uwagi,  się dziś nie wydarzyło.

Do jutra!  
--------------------------------------------
I oto mamy pierwszą kartkę z pamiętnika Nadii :)
Alkohol dla osób poniżej 18 roku życia jest prawnie zabroniony! Rozdział nie ma na celu nikogo namawiać, ani promować spożywanie alkoholu przez osoby nieletnie! 
CZYTASZ- KOMENTUJESZ= DAJESZ RADOŚĆ I MOTYWUJESZ! 
 Z następnym widzimy się w piątek 7.08 :D
Do następnego!
Marcyśka

niedziela, 2 sierpnia 2015

Prolog

Cześć! 
Hej!
Siema! 
Drogi pamiętniku…?
Nie, to bez sensu…
Siedzę tu, jest po 23. Wszyscy śpią, a ja za godzinę skończę 16 lat i postanowiłam pisać pamiętnik.  
Takie rzeczy mogą robić co najwyżej 10 letnie dzieci… Ale mimo to siedzę i piszę te słowa. Jeszcze nie wiem, jak to będzie wyglądać, ale chcę pisać o moim życiu.
To może zacznę od początku. Mam na imię Nadia. Jutro czy za godzinę, a dokładnie 14 lipca skończę 16 lat. Wraz z rodzicami prowadzę pensjonat i wynajmujemy domki . Mieszkam w Łebie. Nie mam rodzeństwa, ale raczej nie jestem rozpieszczoną jedynaczką. Moją najlepszą przyjaciółką jest Ulka. Zdrowo zakręcona blondynka, wiecznie uśmiechnięta, a przy okazji niezła gaduła z niej.
Znamy się od zawsze. Bo w sumie to mieszkamy obok siebie. I zawsze razem spędzamy czas.
Dziś nic ciekawego się nie działo. Nowi goście przyjechali, drudzy odjechali. A ja z Ulką sprzątałyśmy domki.
Przy zachodzie słońca Ulka wymyśliła sobie sesję zdjęciową. Jak to ona- tysiące pomysłów na godzinę, i teraz postanowiła zostać blogerką modową.
Także to chyba tyle na dziś.

Do jutra!  
----------------------------------------------------------
Hej wszystkim!
Jak możecie zauważyć, to opowiadanie będzie mieć formę pamiętnika. 
Rozdziału nie byłam w stanie dodać w sobotę, ponieważ byłam cały dzień w górach. A po powrocie do domu walczyłam z zatruciem pokarmowym ;( 
Komentujcie! 
Obiecuję, że będzie się tu dużo dziać! 
Widzimy się w środę 5.08. 
Do następnego! 
Marcyśka