czwartek, 3 grudnia 2015

Achtung!

Hej! 
Ilość komentarzy przekonała mnie, aby powstała komtynuacja. Kolejny już jakby z 2 części pojawi się po Nowym Roku. Najprawdopodobniej ok 3 stycznia. 
Ci którzy chcieliby być informowani, niech zostawią komentarz :) 
A teraz zapraszam na świąteczne opowiadanie: the--silent-night.blogspot. com 
Buziaki
Marcyśka 

sobota, 28 listopada 2015

25 sierpnia

Ostatni tydzień spędziłam z Michałem na leniuchowaniu i odwiedzaniu razem z Ulą w szpitalu Krzyśka.
Lekarze mówili, dawali szansę, ale my wierzyliśmy, że on z tego wyjdzie. Przecież to wojownik, z nożem w sercu byłby w stanie iść i grać, gdyby tylko tego drużyna potrzebowała. Gdy byłam z nim sama na sali, powtarzałam mu, że nie może nas samych zostawić. Przecież nikt z nas, sobie nie poradzi, gdy go zabraknie. Życie, bez jego śmiechu, żartów zostanie pozbawione sensu.
Po obiedzie, który ugotował Michał- tak, przyznał się do taki zdolności- pojechaliśmy do szpitala.
Ula ubrana w niebieski kitel siedziała przy łożku i trzymała Krzyśka za rękę. Widziałam, że płakała. Dlatego poprosiłam Michała, aby chwile poczekał. Weszłam do pomieszczenia, i przytuliłam Ulę.
- Zobaczysz, wyjdzie z tego i jeszcze nie raz zagra. A jeśli nie, to tam w niebie gdy się spotkamy, tak mu dupę skopie, że popamięta. Słyszysz Ignaczak- nie będziesz miał życia. Obiecuje ci to!
- Gdyby miał się obudzić, już dawno by to zrobił...
- Daj się mu wsypać i odespać te treningi.
- Ta... Wiesz, chyba najbardziej tęsknię za jego głosem. Za tym jak mówił, że mnie kocha.
- I jeszcze nie raz Ci to powie. Zobaczysz! - starłam się ją podnieść na duchu.
- Ta... Ty to masz dobrze. Michał się znalazł...
- Ale wiesz, że nie od razu. Potrzeba było czasu i wiary. Kochana, dopóki on tu leży to jest szansa! Tylko mu to wbij do tej pustej głowy.
- Naduś, ja cie proszę, skończ z tymi banałami...
- To nie banały! Do cholery!
- Przepraszam. To wszystko jest takie dziwne...
Ula była wpatrzona w gdzieś odległy punkt, a ja obserwowałam nieruchomą twarz Igły. Wydawał się być pochłonięty w głębokim śnie. W pewnym momencie jego powieka drgnęła, i nieprzytomnym  spojrzeniem starał się zrozumieć gdzie jest. A może wiedział? Bo po chwili ścisnął dłoń Uli i wyszeptał zachrypniętym głosem:
- Kocham Cię.- Ula z niedowierzaniem spojrzała na niego, na mnie... Po czym wyrwała się z miejsca i nieład rzuciła się w objęcia ukochanego. On tylko wydał jęk bólu. A z jego kącików oczu popłynęły łzy.
- Kocham! Kocham! Kocham!- powtarzała Uła.
Postanowiłam dać im trochę prywatności i udałam się po lekarza z Michałem. Opowiedziałam mu co się właśnie wydarzyło. On też nie mógł ukryć swojej radości.
Oczywiście zbyt długo nie mogliśmy rozmawiać z Krzyśkiem. Mimo, że to było kilka minut, to to były najlepsze minuty. No może ciut lepsze, to te gdy Michał się odnalazł. Ula cały czas się uśmiechała. Nigdy jej tak szczęśliwej nie widziałam. I chyba w końcu uwierzyła w to, że może być lepiej.
Wieczorem Michał zabrał mnie na kolację do jednej z warszawskich restauracji.
Wnętrze było bajkowe. Gdy dostałam menu, zrozumiałam, dlaczego tak jest. Ceny były kosmiczne, ale Michał się uparł.
Mimo, że obok nas byli inni ludzie, to ja w całe tego nie czułam. On był wszystkim co mnie interesowało. Jego żarty, uśmiech, śmiech, spojrzenia. I te oczy, mówię Ci! Iskierki, pełne miłości, szczęścia.
Cały czas zastanawiam się, czym sobie zasłużyłam na takiego faceta?
Po kolacji poszliśmy na spacer do parku Saskiego. Było bardzo romantycznie. Szliśmy trzymając się za ręce.
- Za kilka dni wracam do siebie.- powiedziałam smutna.
- Ale na razie jesteś tu. I nie martw się tym co będzie później. Jakoś to wszystko pogodzimy.
- Obiecujesz, że nic się nie zmieni?
- Obiecuję.
Przyciągnął mnie do siebie, i przytulił. Zamknęłam oczy, by móc jeszcze bardziej rozkoszować się tym uczuciem.
- Kocham Cię, i to nigdy się nie zmieni. Zawsze będziesz w moim sercu.- ciepłym głosem wyszeptał mi do ucha.
- Ty także. Kocham Cię- odchyliłam głowę, i pocałowałam go w usta. On nasz pocałunek zmienił w bardziej namiętny, czuły. - chodźmy do domu.
- Jasne.
Kiedy wróciliśmy do domu, postanowiłam dużej nie czekać. Z resztą co tu dużo mowić, było cudownie. Po kilku minutach całe zażenowanie minęło za sprawą pocałunków Michała.
On mi nic nie narzucał, był cierpliwy, czuły i wyrozumiały.
Po wszystkim byłam zdecydowanie najszczęśliwszą dziewczyną na świecie.
Ta noc była, hymm dość intensywna. Ale co ja mogę poradzić na to, że on tak na mnie działa. Zasneliśmy dopiero o 3 w nocy. Totalnie wyczerpani. Ale szczęśliwi.
--------
Hej!
Żadne opowiadanie bez happy end'u istnieć nie może, tak i jest tym razem! :D
Co ja moge powiedzieć, we środę pojawi się epilog! Choć chodzi mi po głowie kontynuacja tego opowiadania, bo w jakiś cudowny sposób mega zżyłam się z tymi bohaterami. To oczywiście tylko od Was zależy! Zostawicie min 7 komentarzy, abym wiedziała, że jest ktoś kto chciałby czytać to dalej!
Przepraszam za ew literówki etc.
Czytasz= Komentujesz= Motywujesz! 
Do środy!
Marcyśka 

wtorek, 24 listopada 2015

18 sierpnia

Cześć!
Hej!
Siema!
Drogi pamiętniku!
To dziś było piekło na ziemi.
Nie spałam całą noc. Myśli nie dały mi zasnąć. Nie mogłam iść ot tak spać, kiedy nastepnego dnia będę toczyć życiową walkę.
Rodzice Michała załatwili pieniądze. Skąd? A kto to wie...
Przez cały dzień byłam nieobecna. Próbowałam skupić myśli. Niestety nie udało się.
A gdy wieczorem Kubiak szedł z pieniędzmi, chyba się obudziłam.
Za policją wraz z rodzicami Winiarskiego, jechaliśmy na miejsce przekazania okupu. Scenę obserwowałam z daleka.
Gdy Kubiak miał wkładać torbę z pieniędzmi ktoś podbiegł i ją mu wyrwał.
Ten ktoś wsiadł do samochodu, który podjechał i na kilka sekund się zatrzymał. Z piskiem opon odjechali. W ślad za nimi ruszyła policja.
Doprowadzili ich do domu na obrzeżach miasta. Tam policyjni antyterroryści obtoczyli dom. Napastnicy bronili się, ale nie długo. Po kilku minutach wyszli z domu w kajdankach na rękach. Jednego typa zabrała karetka, ponieważ został postrzelony w ramię.
Długo czekałam na Michała.
Ale gdy wyszedł z bydynku.... Moje serce zaczęło bić radośnie. Miał brudną i pokrwawioną twarz. Ubrania potargane. Ale to nie ważne!
Biegiem ruszyłam w jego kierunku. Gdy mnie zobaczył przyspieszył kroku. Dosłownie wpadłam mu w ramiona. I płakałam. Ale to były szczęśliwe łzy.
On przytulił mnie do siebie. Słyszałam przyspieszone bicie jego serca. I ten szloch, który wyrwał się z jego piersi.
- Przepraszam, przepraszam, przepraszam...- powtarzał w kółko, ale tak bym tylko ja to słyszała.
- Kocham Cię.- to było jedyne co mogłam powiedzieć. On odgarnął drżącymi dłońmi moje włosy z policzka, i podniósł ku górze moją brodę. Przyłożył swoje czoło do mojego i pocałował mnie. Tak bardzo delikatnie, niemalże musnął moje usta.
Przytuleni szliśmy w kierunku jego rodziców, karetki pogotowia. Rodzice uściskali go. A lekarz od razu zaczął go badać.
Znów mi go zabrali, ale na krótko, bo tylko na badania do szpitala.
Jeszcze tej samej nocy wypisali go, zalecając odpoczynek.
Państwo Winiarscy odebrali nas ze szpitala i zabrali do mieszkania siatkarza.
Zmęczona zasnęłam wtulona w ukochanego.
I nic więcej mi do szczęścia nie potrzeba.
Tylko on jest moim szczęściem!
------------------------
Hej!
I oto ten, na który wszyscy czekali od dłuższego czasu! :D mam nadzieje, że się cieszycie!
I tak, jeszcze 2 wpisy i koniec!
Pozdrawiam z nudnego wykładu.... :(
A ma radość nie zna granic, gdy sypie śnieg! :D
Komentujcie!
A kolejny w sobotę! 
Do nastepnego!
Marcyśka

sobota, 21 listopada 2015

17 sierpnia

Cześć!
Hej!
Siema!
Drogi pamiętniku!
Kolejny list w skrzynce głosi: Żadnej policji. 20 000 na jutro o 21:30 zostawić w śmietniku w parku Saskim.
Nie wiem skąd my weźmiemy tyle pieniędzy. Nie wiem co robić. Boję się o niego. Kurwa! To takie niesprawiedliwe! To takie pierdolnięte!
Proszę tylko o to, aby to wszystko się już skończyło.
Mój plan wyglada tak- gdyby Michał nie przeżył tego, mnie też tutaj nie będzie. Chrzanić te wszystkie gadki szmatki! Ja po prostu żyć bez niego nie umiem! Tych kilka naszych wspólnych zdjęć oglądam bez przerwy. One dodają mi siły.
Kubiak dzwoni, ogarnia.
A ja siedzę. I patrzę w punkt.
I nic mnie kurwa nie obchodzi.
I tak mi zajebiście.
Mowię mu zadzwońmy na policję, nich oni się tym zajmą.
Ale nie. On wie lepiej.
On zawiezie te przeklęte pieniądze. Jeśli kiedykolwiek je uzbiera.
A rodzice Michała nie są niczego świadomi.
Chyba to zmienię.
I tak też zrobiłam. Mają się tu pojawić za kilka minut. Są starsi, niech oni podejmą decyzje.
I podjęli. Zgłosili to na policji.
Byłam przepytywana jak z modlitw w 2 klasie. Co, kiedy, gdzie, jak, po co, na co....
A ja chce tylko mojego Michała.
To takie do dupy!
--------------------------
Hej! Cześć! Siema! :D
Jak widać zbliżamy się do końca! Jeszcze trochę Was pomęczę, ale już nie dużo.
A wy jakbyście się zachowali w sytuacji Nadii? Policja czy nie?
Z resztą chcieliście szybkich wyjaśnień, no to je macie xD
Komentujcie!
A we środę nowy wpis  :D 
To chyba tyle xD ja wracam do oglądania Czas honoru. Polecam! Ah, ten Zakościelny *.*
Do nastepnego!
Marcyśka

środa, 18 listopada 2015

16 sierpnia

Cześć!
Hej!
Siema!
Drogi pamiętniku!
Co to za poranek, kiedy wstajesz i wiesz, że dzień będzie do dupy? Kiedy ma się ochotę rzucać talerzami, tłuc szklanki i w dom zostawić jakby przeszło przez nie tornado.
Pewnie mam klasyczne objawy depresji, albo załamania nerwowego. Cokolwiek.
Pewnie, że próbuje jakoś funkcjonować. Nie wychodzi.
Pewnie mam coś z głową i sercem, że czekam.
Mama dzwoniła i powiedziała, żebym wróciła do domu i zapomniała o nim. Nie potrafię.
Nawet nie mam pojęcia ile to już dni. I chyba nie chcę wiedzieć.
Kubiak dziś nas odwiedził. I w zasadzie gdyby nie on to lodówka świeciłaby pustkami. A my nie jadłybyśmy nic tylko się zamartwiały.
Michał także przyniósł kolejny anonim. Minął się w klatce z jakimś chłopcem, który próbował wepchnąć do skrzynki kopertę. Za 100 zł wyśpiewał kto mu kazał to zrobić. Wysoki, umięśniony, łysy facet. Typowy dres.
W liście było napisane: "Przyjaźń warta jest długi, które jesteś w obowiązku spłacić. Czas do jutra."
Kompletnie mnie te słowa wyprowadziły z równowagi. A gorzej było, gdy Michał zaczął opowiadać o przeszłości Winiarskiego.
- To było tak, że jako 14 latek opuścił dom rodzinny. Wykręcanie numerów, uciekanie z akademika, sprzeczki- to była codzienność. A mimo to Michał był powszechnie lubiany, i złościć się na niego nie da. Kary owszem były, ale z reguły nie przynosiły efektów. Tak to jest w tym wieku, gdy nie ma w pobliżu rodziców. No i pewnego dnia doszedł do wniosku, że potrzebuje pieniędzy. Zakręcił się tu i tam. I zaczął sprzedawać marihuanę. Niby nic, ale gdyby go przyłapali to od razu wyleciałby z drużyny, szkoły i mógłby zapomnieć o jakiejkolwiek dobrej przyszłości. Wszystko szło ok, do pewnego dnia, gdy zniknęło 50 g trawki. Po prostu wyparowała z pokoju. I tak zaczęły się problemy z tymi typami. Kasę poddawał, ale jak raz się trafi u nich na czarną listę to ma się przerąbane do momentu aż oni o Tobie zapomną. Z tego co mi wiadomo zerwał z nimi wszystkie kontakty. Ale oni szybko nie zapominają. W Łebie spotkał jednego z typów i dlatego bez słowa wyjechał. Chciał Cię chronić. Żeby nie widzieli Was razem. Żeby przypadkiem Ciebie nie obrali za cel. Musisz się postarać go zrozumieć. Wiem, że to nie jest łatwe. I właśnie te anonimy sprawiają, że myśle iż oni go mają. Gdzieś jest po prostu przetrzymywany. I żeby go odzyskać musimy im zapłacić. I tu się pojawia problem, bo nie mam pojęcia jaka to suma.- zakończył swój monolog. I niby poznałam kilka odpowiedzi, a w mojej głowie pojawiły się kolejne pytania.
Wiem jedno, musimy go uratować.
To będzie bardzo trudne. Musimy poczekać do jutra. Może powiedzą nam ile chcą pieniędzy. A jak nie, to musimy coś wymyślić.
I tak siedzę i myśle co mogłabym zrobić, aby go uratować.
Tak bardzo chciałabym go zobaczyć.
A Krzyś dalej nieprzytomny walczy o życie.
Jest w śpiączce, ponieważ ma krwiaka mózgu, i obrzęk uciska mózg. Ula wraz z jego rodzicami jest przy nim cały dzień. Ja nie potrafię tam być.
Do jutra.
-------------------
Hej! :D
To się coś wyjaśniło, chyba.
Niestety nikt nie jest idealny. Ale świat to nie tylko czarne i białe.
Taki mój komentarz odnośnie tego wpisu.
Przepraszam za porę, ale ostatnio mam strasznie dużo na głowie. Ta, kocham czytać lektury... :/
Tradycyjnie kolejny w sobotę.
Czytasz= Komentujesz=Motywujesz!!
Ps. Dzięki za życzenia! I pracuję nad kolejnym opowiadaniem.  ;)
Do następnego!
Marcyśka

piątek, 13 listopada 2015

15 sierpnia

Cześć!
Hej!
Siema!
Drogi pamiętniku!
Kubiak wpadł po nas po porannym treningu. Starał się nas pocieszyć, ale nadal się cieżko oddycha. Gadaliśmy o tym co wydarzyło się w ciagu tych kilku dni. Widać było po nim, że to trudna sytuacja, a co gorsze nie zrozumiała. Bardzo był poruszony.
Kręcąc się po kuchni i gestykulując dłońmi odnalazł przypadkiem list. Chwycił go w swoje ręce, jego oczy biegały w prawo i lewo czytając to krótkie zdanie. Miałam wrażenie, że on też coś wie. Pomyślałam, że Igle za łatwo odpuściłam. A Kubiak musi mi to wytłumaczyć.
- Ty coś wiesz.?- zabrzmiało to raczej jak twierdzenie, niż pytanie.
- A co Igła powiedział?- a ma to jakieś znaczenie? Chłopie nie wkurzaj mnie!
- Nic. Obiecał, że później pogadamy. Ale jak widać tego nie możemy uczynić.
- Cholera! Pozabijam jednego i drugiego! Co za matoły!
- Możesz jaśniej? Bo jak na razie to wiem tyle, że nic nie wiem! I z tego powodu mnie zaraz coś trafi!
- Spokojnie. To nic takiego. 2 godziny i będziesz mieć Michała z powrotem.
- O czym ty pieprzysz? Nie ma go od kilku dni, to jakim cudem pojawi się za 2 godziny?
- Moja już w tym głowa. A on sam najlepiej zrobi jak ci opowie.
- Kubiak! Kurwa mać! Mów mi co się dzieje!- najprawdopodobniej cała Warszawa mnie usłyszała, ale w ogóle oto nie dbam.
- Mowię ci, tak będzie najlepiej. Jak nie wrócę do 3 godzin, i nie dam znaku życia, to dzwoń na policję.
- Kubiak! Gdzie ty się wybierasz?!
- Spokojnie. Moja w tym głowa.
No i wyszedł z domu. A ja siedziałam i patrzyłam w zegar odliczając minuty do spotkania z ukochanym. Tak bardzo mnie irytuje fakt, że nikt mi nie chce powiedzieć, co się dzieje.
3 godziny, niby wcale nie tak dużo, ale ani nie potrafiłam się skupić na czytaniu, oglądaniu. Jedyne co mi wychodziło, to patrzenie na zegar, telefon. I cicha modlitwa, żeby oni wrócili.
I wiesz co w tym wszystkim jest najgorsze? To, że nadzieja z każdą sekunąa malała. Takie po prostu złe przeczucie.
Uła w tym samym czasie była w szpitalu u Ignaczaka. Naprawdę ma chłop farta, bo gdyby nie sytuacja w jakiej się znalazł, to już dawno bym go zamordowała.
Po 2,5 godziny zadzwonił Kubiak mówiąc, że się mylił. Przeprosił mnie, za to że rozbudził moją nadzieję. Obiecał, że nie spocznie dopóki nie odnajdzie przyjaciela.
Nie wiem dlaczego, ale znów zaczęłam płakać.
I tak płaczę.
Nie mam już nadziei.
Chcę zasnąć i się nigdy więcej nie obudzić.
------------------
Siemanko! Ta, to znowu ja :D wiem, że się cieszycie! :D
Wpisu nie komentuje, bo taki see.
A poza tym dziś mija rok, od pojawienia się pierwszego mojego wpisu w bloggerze! :D i jestem z tego powodu mega zadowolona! Robię to co lubię, i jeszcze ktoś to czyta, a co najlepsze podoba się :D Życzę sobie, aby kolejny rok przyniósł jeszcze więcej Was i waszych komentarzy! To na prawdę wystarcza do szczęścia :D
A tu tort ;)
https://www.facebook.com/marcyska02/posts/568313583320404:0
Komentujcie! Motywujcie! Wspierajcie!
I z następnym widzimy się w środę :D 
Marcyśka

wtorek, 10 listopada 2015

14 sierpnia

Cześć!
Hej!
Siema!
Drogi pamiętniku!
Noc. A jaka noc? Bo ja ani na sekundę nie zmrużyłam oczu.
Wraz z Ulą siedziałyśmy w salonie i czekałyśmy na powrót Krzyśka. Ulka zmęczona trochę przysypiała, ale  ja nie potrafiłam zamknąć oczu.
3:33 po domu rozległ się dźwięk telefonu. Ula od razu wzięła go do swoich rąk, bez patrzenia na wyświetlacz. 
Słowa, które wymieniała z rozmówca nic mi nie mówiły. Tylko mimika twarzy zapowiadała złe wieści. Pobladła, i patrzyła w punkt nieprzeniknionym spojrzeniem. A pustka, która pojawiła się w jej oczach mnie zabiła. 
Potem odłożyła telefon i milczała chwilę, by zaraz wybuchnąć płaczem i rzucić się w moje ramiona.

- Krzyś.... Jest.... Dlaczego? Boże dlaczego?!! To niemożliwe! Przecież ja żyć bez niego nie mogę!

- Co się stało?- pytałam, a ona kręciła tylko głową i płakała.- powiedz mi!
 
- Jest w szpitalu...- wyszeptała. Przytuliłam ją jeszcze mocniej.

Boże dlaczego ty nam to robisz? 
Dlaczego zabierasz nam nasze ukochane osoby? 
W tym co byłyśmy ubrane pojechałyśmy do szpitala. Byle szybciej być obok niego. Byle go tylko zobaczyć. 
Jak bardzo się rozczarowałam, gdy za szybą zobaczyłam tylko Krzyśka. 
W ustach jakaś rutka, na piersi poprzypinane kable, i monitory, które dawały znać, że on żyje. Że jest tu z nami. 
Rodzicie siedzieli na ławce. Tato tulił załamaną i zapłakaną matkę. Nie wiedziałam, co mam robić, dlatego stałam jak kołek.
Ula położyła swoje dłonie na szybie i oparła głowę o nią. Nawet nie chcę wiedzieć, co ona czuła. Ja sama sobie nie jestem sobie wyobrazić, co bym zrobiła, gdyby to był Michał.
Nie mogę w to wszystko uwierzyć.
Później porozmawiałyśmy z jego rodzicami, i to od nich się dowiedziałyśmy, że Krzyśka potrącił samochód, a sprawca zbiegł z miejsca wypadku. Jeśli mówić, o szczęściu, to tylko w tym, że ktoś wezwał karetkę, i pomoc przyszła na czas.
Byłyśmy w szpitalu kilka godzin. W zasadzie, to pan Marek nas odwiózł do domu, żebyśmy odpoczęły. Obiecał nas poinformować, o jakiś zmianach.
Kilka godzin spałyśmy, a później znów pojechałyśmy do szpitala. Koledzy z drużyny, przyszli po treningu w odwiedziny. Kubiak od razu starał się nas pocieszyć. Mówił, że mamy się nie poddawać. I wierzyć, w to, że wszystko będzie dobrze. Największe banały, ale i tak coś znaczą.
Obiecał, że jak coś będziemy potrzebować, to mamy mu dać znać, a on postara się to załatwić.
Kiedy nas pielęgniarka wyrzuciła ze szpitala, Michał odwiózł nas do domu.
Całe życie z Ulki odeszło. Nie była sobą…
A ja, chyba się już do smutku przyzwyczaiłam.
Życie wkopało mnie w depresję.
Z każdą dobą, coraz mniej sił i chęci do dalszego życia.
---------------------
Siemanko! :D witam Was w ten prze cudny wtorek! :D jutro wolne i w kinie Listy do M *.* jaram się jak murzyn miską ryżu! :D a w piątek, to się w piątek dowiecie *.* :p co bedzie w piątek :D
Mam nadzieje, że Wam też humory dopisują :D
Krzyś został wyeliminowany z gry. Dlaczego to kolejne rozdziały wam powiedzą. Więc dużo cierpliwości!
Komentujcie! 
I następny w piątek wieczór :D
Do nastepnego!
Marcyśka


 

piątek, 6 listopada 2015

13 sierpnia

Cześć!
Hej! 
Siema!
Drogi pamiętniku!
W nocy złe sny nie dają mi spać, a w dzień łzy nie pozwalają mi normalnie funkcjonować. Nie wiem, gdzie mam szukać rozwiązania tego wszystkiego. Potrzebuję kogoś znacznie silniejszego od siebie. Przyjaciele są i mnie wspierają, ale to nie pomaga. Jedyne lekarstwo to Michał. Jedna myśl, że gdzieś jest. Krzysiek jakieś tajemnice chowa. Szeptem z Ulką rozmawia.
Potrzebuje czegoś, co pozwoli mi stanąć na nogi. Uleczy…
Apogeum (?) złych dni dziś sięgnęło szczytu, a przynajmniej tak mi się wydaje.
Rano Krzysiek był po listy w skrzynce. Rzucił je niedbale na stół w kuchni, a obok klucze. Jadłam ( w zasadzie to ruszałam szczękami pod bacznym okiem Uli) śniadanie, kiedy ze stosu wychyliła się jedna koperta. Pewnie to jakaś reklama- pomyślałam i sięgnęłam po nią. Na kopercie nie było znaczku, nie było nic napisane. Rozerwałam ją i wypadła kartka złożona na pół. Jedyne co zawierała to pytanie. Bardzo krótkie, i wiele i niewiele jednocześnie mi mówiło. Ile warta jest przyjaźń?
Popatrzyłam się na Ulę, a ona wyrwała mi kartkę z ręki. Przeczytała te słowa i pobladła. Zawołała Krzyśka.
-Co tam?- zapytał i obdarzył nas tym jego zawadiackim uśmiechem. Lecz szybko przestał się uśmiechać, gdy tylko zobaczył treść listu.
- Cholera jasna! – krzyknął i w jego oczach pojawiła się pustka.- W co on się wpakował? Do jasnej cholery! Przecież ja przez niego oszaleje!
- Krzyś, proszę uspokój się! Wiesz coś? Mówił ci o czymś ostatnio? Skup się i pomyśl!- próbowała Ulka.
- Są takie rzeczy, które mimo, że się skończyły, to do nas wracają… - O czym on gada? Do cholery, bo zaraz ja będę krzyczeć!- Kiedyś…. Ale… Przecież, to nie możliwe…. To nie może być to… To było dawno…- mamrotał coś do siebie pod nosem.
- To wiesz coś?- krzyknęłam na niego, a on podniósł swoją głowę i spojrzał nieprzeniknionym wzrokiem, zamrugał kilka razy i pokręcił głową.
- Nie mamy szans….- Wyszeptał. – Muszę sobie to przemyśleć… Pogadamy, po treningu…
-Krzysiek! Proszę!- tak miałam oczy we łzach, już tylko złe wieści są w stanie mnie zabić, ale to tylko dla tego, by być zawsze obok niego…
- Później pogadamy.
I zabrał torbę i wyszedł na trening.
Jest 23, a on dalej nie wrócił. Jego telefon milczy. Zero odzewu.
Co się dzieje?
Gdzie oni są?
Kumple nic nie wiedzą.  Był na popołudniowym treningu, a po nim zapadł się pod ziemię.
Tylko światła w oknach mówią, że ktoś tu jest.
Siedzimy i nie wiemy co mamy robić.
Udajemy przed sobą siłę.
A serca krwawią.
 -----------------------
Witam Was spod Krakowskiej pieżynki smogu!
Obiecałam (kiedyś tam i gdzieś tam)przecież, że nie bedzie nudno! I staram się słowa dotrzymać.
Mam nadziję, że to co bedzie się dziać nie zniechęci Was do czytania i zaglądania tutaj. ;)
Skomentuj! I zostaw po sobie ślad!!!
Następny tradycyjnie we środę! 
Podoba się Wam taki układ dodawania rozdziałów/ wpisów?
Do następnego!
Marcyśka


środa, 4 listopada 2015

12 sierpnia

Cześć!
Hej!
Siema!
Drogi pamiętniku!
Wczoraj Krzysiek wrócił późno w nocy, i nie miałam okazji z nim porozmawiać. Widzieliśmy się przed południem, kiedy wrócił z treningu. Z jego miny nie dało się odczytać żadnych emocji. Miałam tego dość i chcąc nie chcąc trochę na niego naskoczyłam, to podziałało. Szkoda, że tylko trochę.
Potwierdził tylko moje obawy, że z Michałem nie jest najlepiej. I nic więcej. Oczywiście mam się tym nie martwić i nie myślec o tym. Czy ty słyszysz jak to absurdalnie brzmi? Absurd w czystej postaci.
Wciąż nie daje mi spokoju myśl, o tym SMS i milczącym telefonie. Skoro wszystko w porządku, to dlaczego ma go nadal wyłączony? Dlaczego nie przyjdzie odwiedzić kumpla? Ba, nawet się na treningu nie pojawia...
Z nerwów obgryzam paznokcie aż do krwi. Poduszka dzielnie przyjmuje moje łzy, tylko ja już nie mam sił na nic. Niech to się już skończy! Jakkolwiek, ale niech się skończy!
Dziś też byłam pod mieszkaniem Michała, spędziłam tam kilka godzin. Za drzwiami odpowiada mi tylko głucha cisza. Dozorca nie zmienia swojego zdania.
Zadzwonię na policję i co im powiem? Że nie wiem gdzie jest mój chłopak, nawet nie wiem czy były, czy nie. Przecież jest dorosły, i może być wszędzie. Może też nie chce mi drzwi otworzyć, a ja jak wariatka siedzę i czekam. Nawet to wszystko nie składa się w jakąś logiczną całość.
Kolejny beznadziejny dzień.
Kolejny w którym Michał jest centrum, choć brak dowodów czy tak właśnie jest.
Coś jak słońce okrążające ziemie czy na odwrót.
Kto kim jest? Nie wiem.
Siły!
-------------------
Siemanko!
Wiem, że rozdział taki se.... I nic nowego nie wnosi... Ale czy nie mamy takich noł nejmowych dni?
Dobra, ja zabieram się za tłumaczenie na łacinę :/
Komentuj!
A na nowy zapraszam w sobotę! :D 
Do nastepnego!
Marcyśka 

piątek, 30 października 2015

11 sierpnia

Cześć!
Hej!
Siema!
Drogi pamiętniku!

Kolejny dzień w Warszawie nie przyniósł spodziewanej radości. W zasadzie to jest tak samo z tą różnicą, że Krzysiek stara się w każdy możliwy sposób mnie rozśmieszyć. A to sypie kawałami, a to zrobi coś głupiego. Śmieszy mnie to, ale nie daje takiej niepohamowanej radości z życia i otaczającego świata. Jest tylko maską nałożoną na twarz, by zniwelować słowa i zapewnienia pozbawione sensu.
Kiedy Krzysiek z Ulką smacznie spali, ja po cichu opuściłam mieszkanie siatkarza. Udałam się za sercem do mieszkania Winiara. Biłam pięścią w drzwi, które cały czas echem w klatce schodowej odpowiadały. Żadnego ruchu po drugiej stronie. Przeraźliwa cisza.
Rozmawiałam z dozorcą, był trochę milszy, ale dalej się upierał przy swoim. Zupełnie głuchy na różne możliwe zdarzenia, jak zasłabnięcie, czy cokolwiek innego.
Jedynym wyjściem, by dostać się do mieszkania Michała, jest wejście przez okno balkonowe połączone z sąsiednim. Albo coś a’la Spiderman, wdrapać się po bloku.
Kiedy dzwonię do Michała to odzywa się poczta głosowa.  Mam ochotę krzyczeć i płakać w tej samej chwili. Mam ochotę coś rozwalić, byleby dać upust emocjom. Naprawdę, żadne słowa nie są w stanie opisać to co czuje…
W nocy spać nie mogę, bo śnią mi się takie straszne sny… Michał w ciemnym budynku z jakimiś ludźmi luźno rozmawia, by na mój widok zacząć się przeraźliwie śmiać, a z rany na jego czole krew spływa strumieniami…
W innym zaś śnie, chodzimy po plaży w objęciach. Jest zachód słońca, na niebie pojawiają się Wrony, i zaczynają dziobać jego głowę, która po chwili odpada…. A resztę ciała morze pochłania, mnie natomiast w ogóle nie dotykając.
Opuszczona przez nadzieję wróciłam do Ignaczaka i Ulki. W głowie mam te same myśli. O nim. Cały ten czas on jest w mojej głowie! Niech mi ktoś powie co ja mam zrobić?  
Za moimi plecami, a wiem to z podsłuchanej przypadkiem rozmowy, stara się odnaleźć Michała. Czuję, że on też jest zaniepokojonym jego zniknięciem. Ale stara się zachować pozory. Nie mam mu tego za złe, bo sama nie wiem jak bym postąpiła w takiej sytuacji.
Dzień dobiegł końca, żadnych nowych informacji. Próbuję coś robić, ale biegu myśli nie jestem w stanie powstrzymać. Myślę o najgorszym… Nie wiem dlaczego tak się ze mną dzieje. Chyba po prostu już tak mamy. No nie ważne. Nie mam sił na filozofowanie.
- Ej, Nadia! SMS dostałem właśnie od Michała!- wpada do salonu radosny Krzysiek. Od razu spoglądam na niego i zrywam się z miejsca.
- Co ci pisze?- pytam pełna ekscytacji i nadziei.
- Czekaj, już sprawdzam…O jest! Cześć! Nie ma to jak porwać w tany całe miasto :D – w tym momencie Krzyśkowi wypadł telefon z rąk, a jego twarz stała się bielsza od ściany.
Zdezorientowana popatrzyłam się na niego.
On bez słowa podniósł telefon z ziemi. Wskoczył w jakieś ubrania i wybiegł z domu.
Nie wiem, i nie wiem czy chcę wiedzieć.
Nie mam pojęcia o co chodzi….

Mam 17 lat, i za dużo "nie" w swoim życiu.
--------------------------------------------------------------
Siemanko! To znowu ja! :D Chciałyście szybko następny, i oto jest :D 
Staram się jak najlepiej oddać uczucia Nadii, i mam cichą nadzieję, że tak właśnie jest. I wprowadzić trochę tajemniczości do opowiadania. I trochę innej akcji. Ale jakiej konkretnie, to możecie się domyślać. Odpowiedź przyjdzie z kolejnymi rozdziałami. 
Skomentuj, jeśli tu jesteś! 
A kolejny we środę 4.11. 
Do następnego!
Marcyśka 

środa, 28 października 2015

10 sierpnia

Cześć!
Hej! 
Siema!
Drogi pamiętniku!
Co robić, kiedy sił coraz mniej...? Staram się jakoś normalnie funkcjonować, ale bez szans na powodzenie. Na prawdę staram się, ale z każdym dniem jest mi coraz trudniej.
Ulka powiedziała pas moim cierpieniom. Na sile spakowała moją torbę, i pod przymusem pojechałyśmy pociągiem do Warszawy.
Cel podróży: 1) moje spotkanie z Winiarem, 2) bardzo stęskniła się za Krzyśkiem i resztą ekipy.
Wsiadłyśmy w ten pociąg. I nie było odwrotu. Czy tego chciałam czy nie, to jakieś wyjaśnienia się należą. Całą drogę myślałam o tym jak to będzie wyglądać, jak nasza rozmowa przebiegnie. No i tym jak Michał na mnie zareaguje. Bardzo się stresowałam, choć nie powinnam. Nerwowo spoglądałam to na telefon to za okno. Muzyka nie była w stanie opanować moich myśli. Z jednej strony nie mogłam się doczekać kiedy go zobaczę, a z drugiej czułam, że to pogorszy jeszcze sprawę.
Ignaczak odebrał nas na peronie. Pełne namiętności przywitanie z Ulką. Ta ich radość nawet mi trochę się udzieliła. Dziwne...
Zatrzymalismy się u Krzyśka w mieszkaniu. Jak to się mówi: małe ale własne. Tak, to zdecydowanie opisuje wszystko. 2 pokoje, kuchnia, łazienka, balkon z widokiem na park.
Zjedliśmy obiad przygotowany przez Krzyśka, choć w moim przypadku nie można mowić o jedzeniu a raczej dłubanie widelcem w talerzu.
Igła zaprowadził nas do domu Winiarskiego. Jadąc taksówką w głowie miałam różne scenariusze. Od tych romantycznych po te pełne krzyków i nienawiści. Sama nie wiem, co chciałam usłyszeć.
Weszliśmy do bloku. Problemem nie było wejście do klatki schodowej. Problem pojawił się w momencie, kiedy zaczęliśmy się dobijać do mieszkania.
Wścibska sąsiadka wychyliła nos za drzwi. Informując nas, że właściciel wyszedł w towarzystwie kilku dryblasów jakiś czas temu.
W tym momencie grunt spod nóg mi się usunął. Nie wiedziałam nic, miałam tylko przeczucia i obawy.
Nie mieliśmy kluczy do mieszkania, a dozorca bloku nie chciał nas wpuścić do środka. Czułam się jak w tanim horrorze. Tylko śladów krwi brakowało...
Siedząc na schodach czekaliśmy 2 godziny, mając nadzieję, że Michał raczy wrócić do domu.
Ostatecznie to sąsiadka wygoniła nas spod wycieraczki, obiecując, że jak Michał wróci to da nam znać.
Jest 23:33, a my nie dostaliśmy żadnej informacji.
Zaczynam się bać o niego! Nie mam kompletnie pojęcia, w co Winiarski się wpakował. Pal sześć to że mnie zranił, ale boję się, że mogło się mu coś stać.
Mam nadzieję, że jutro wpadnie szczęśliwy do domu Krzyśka i opowie co robił!
Jeszcze nie dzwoniliśmy do jego rodziców, bo też ich nie chcemy niczym denerwować. W końcu mają go jednego.
A policji też niewiele możemy powiedzieć....
Niech to się wszystko wyjaśni!
Błagam! Niech on wróci cały i zdrowy!
Tak bardzo tęsknię za jego oczami...
Do jutra!
----------------------
No to się coś gdzieś powoli zaczyna wyjaśniać, ale to dopiero początek :D
Tak sie zastanawiam, co zrobić, aby Was zachęcić do komentowania... Piszcie po prostu cokolwiek! Wyrażacie swoją opinię! Tego bloga jak i całe opowiadanie tworzymy razem!
Mam nadziję, że pod każdym kolejnym rozdziałem bedzie coraz więcej Waszych opini!!
Z następnym widzimy się w sobotę!
Do następnego!
Marcyśka 

piątek, 23 października 2015

6 sierpnia

Cześć!
Hej!
Siema!
Drogi pamiętniku!
Na początku chciałabym Cię przeprosić za moje milczenie, ale nie byłam wstanie nic napisać. Cały czas Michał jest w mojej głowie. Nie potrafię go od tak z niej wyrzucić. To zbyt trudne. I dalej boli, bardzo boli. Ciągle o nim myślę. Co robi, jak się czuje… To takie głupie, ale nie potrafię nad tym zapanować. Ciągle mam wrażenie, że w mijanych chłopakach go widzę. Resztki nadziei każą mi wierzyć, że on tu powróci. Że wszystko będzie tak jak dawniej.
Nie mam nic, jestem niczym, choć wczoraj byłam wszystkim. Dlaczego to tak musi boleć?
W rękach mam chusteczki, a w oczach brakuje już łez. Staram się nie płakać w dzień, uśmiechać. Ale noc… Noc jest najgorsza! W snach wszystko wraca. Widzę go, widzę nas. Każdą wspólną chwilę. Nigdy nie sądziłam, że tak można mocno cierpieć po stracie ukochanej osoby.
To wszystko jest takie paradoksalne. Chcę żeby by był blisko, bo wiem, że jest jedynym lekarstwem, ale nie wiem… Nie jest mi obojętny i nigdy to się nie zmieni.
Mogliśmy biec za zachodzącym słońcem wierząc, że ono nam się nie skryje. A dziś ze strachem patrzę na każdy zachód. Boję się ciemności, mroku.
Gdyby ktoś mi powiedział, że w tak krótkim czasie można tyle przeżyć, nie uwierzyłabym mu! Przecież takie rzeczy dzieją się w telewizji. Wątpiłabym. A dziś… To niestety moje życie.
Pech polega na tym, że to wszystko dziwna wiara i pewność mnie tu przyprowadziła. Pech to też jest to, że biegłam bez zastanowienia. Nie słuchałam, gdy mówili stop. Przecież mam czas. Całe życie przed sobą. Jak nie ten to inny… Największe banały. Ale wiem, że naprawdę kocha się tylko raz.
Jak kocham mamę i tatę, tak nikogo innego nie widzę na ich miejscu. To tak samo jest z Michałem. Albo on, a innych wyjść nie ma. 
Wszystko stracić w jednej chwili. Tyle życie mnie nauczyło.
Może kiedyś zapomnę, może pokocham kogoś innego, a może zostałam skazana na wieczną samotność.
Mam 17 lat, i złamane serce.
Mam 17 lat, i nie chcę żyć więcej!

Do nie wiem kiedy….
--------------------------------------------------------------
Muzyka klasyczna pisała ten rozdział :) 
Trochę cierpliwości :) a wszystko na pewno się wyjaśni :)
Michał przecież nie mógł uciec tak nagle...
Czytasz- Komentujesz- Motywujesz!
I we środę widzimy się z kolejnym! 
Do następnego!
Marcyśka

wtorek, 20 października 2015

29 lipca

Cześć!
Hej!
Siema!
Drogi pamiętniku!
"To były cudowne dni, lecz lepiej będzie, gdy o sobie zapomnimy. Przepraszam, ale inaczej się nie da. Zawsze będziesz w moim sercu!"- przynajmniej żyje....
Nie mam pojęcia, o co mu chodzi, Nie chcę go znać, pamiętać! Nie chcę go więcej widzieć! Nienawidzę go!
Już nie wiem dlaczego go nie ma... Dlaczego wyjechał bez słowa. Czy to moja wina, czy coś musiało się stać... Kompletnie nie wiem!
Bez wieści mniej bolało. Bez wieści była nadzieja, którą brutalnie odebrano... bez wieści była nadzieja, która właśnie kona.
Z nim było najlepiej, bez niego to wszystko nie ma sensu! Jest tak źle, że wszystkie chęci odeszły ode mnie.
Ulka mówi, żebyśmy jechały do Warszawy, by szukać go, i to wszystko wyjaśniły. A ja sił nie mam... Nie mam tez pojęcia jak się zachować. O co pytać, o czym mówić... Jeszcze nie jestem na to gotowa. I wątpię, aby kiedykolwiek ten dzień nastał!
To takie podłe!
Ulka cicho pochrapuje w moim łóżku, a ja siedzę w oknie i patrzę w noc, w gwiazdy i księżyc. W rękach mam jego koszulkę. Jedyną rzecz, jedyny dowód, że tu był i to wszystko mi się nie przyśniło.
Wybacz mi te łzy, na tych kartkach, ale inaczej nie potrafię! Cały dzień nic nie robię tylko płaczę!
Rozważam co mogłabym zrobić... Tyle możliwości odejścia, i do każdej równie daleka mi droga.
A odtwarzacz wciąż złośliwie powtarza słowa:
"Lecz ból w sercu uświadamia, 
że została po Tobie bolesna rana!"
Nie chcę jutra! Nie mam sił!
-----------------------------------------------
Co się wydarzyło- oto jest pytanie! :D Z czasem się dowiemy!
Zachęcam Was do komentowania! :D "."---> wystarczy!
Kolejny: w piątek pasuje? :D 
I w zasadzie to tyle ode mnie :P Spadam robić angielski :P (podobno na studiach nie ma zadań domowych! - tak mi mówili... :D))
Do następnego!
Marcyśka 

czwartek, 15 października 2015

28 lipca

Cześć!
Hej!
Siema!
Drogi pamiętniku!
Od Michała żadnej informacji. Wyjechał bez słowa. Skąd to wiem? Byłam w tedy przy recepcji. Dziś chłopaki wymeldowywali się, a Miśka z nimi nie było. Widziałam po nich, że nie mają zielonego pojęcia co może się dziać z ich kumplem.
Kubiak próbował ze mną rozmawiać, ale ja zwyczajnie stchórzyłam i uciekłam do łazienki. No bo co on mi mógł powiedzieć? Że napewno się znajdzie, że przyjedzie, że wszystko będzie dobrze? A jak może być dobrze, skoro on nie potrafi uszanować mojej decyzji? Wydawał mi się naprawdę dojrzały.Wydawał się być inny niż reszta naszych rówieśników. Anka go polubiła, a Leszek nie miał do niego żadnych zastrzeżeń. Doceniał jego osiągnięcia sportowe...
Tak bardzo chciałabym aby on wpadł jak kiedyś i mnie przytulił. Nie musi nic obiecywać, mówić, po prostu przytulił.
Jestem skłonna mu wybaczyć jego zachowanie, byle by był. Byle by wykazał jakąś inicjatywę. Byle by chciał być.
Ostatecznie to Piotrek mnie dopadł, kiedy wyrzucałam śmieci. Podszedł do mnie i mocno mnie przytulił. Nic nie mówił, nie obiecywał, bo sam chyba wie, że w tej sytuacji to bez znaczenia. A ja chyba tego mocno potrzebowałam, bo po prostu się rozpłakałam. Nie wiem dlaczego... Może dlatego, że to było coś co potrzebowałam, a on bezinteresownie to zrobił.
Mieli jego walizki. I coś mnie tknęło, i poprosiłam ich o danie mi jakieś jednej rzeczy mojego ukochanego. Podarowali mi jego koszulkę...
Leży obok mnie, i przypomina mi każdą naszą wspólną chwilę. Niemalże czuję jego obecność. Czuję jego zapach, który unosi się w powietrzu.
Gdy zamykam oczy, to staram sobie przypomnieć te dreszcze, które towarzyszył jego dotykowi.
Chcę to wszystko mieć na zawsze...
Zalana łzami kładę się spać.
I mam  jeno życzenie, obudzić się, gdy on będzie przy mnie, albo tego nigdy nie robić.
Całe życie straciło sens i smak.
Nie chcę jutra!!!!
-----------------------------------------------------
Witam w tym szalonym tygodniu (przynajmniej taki dziwny jest dla mnie)... :)
Chcecie więcej łez, czy radości? :D oj mam chytry plan :)
Plosim o komentarze!!! 
Na kolejny zapraszam, hhhyyymmm, możliwe, że coś w niedzielę się pojawi! :D
Także do następnego!
Marcyśka 
 

sobota, 10 października 2015

27 lipca

Cześć!
Hej! 
Siema! 
Drogi pamiętniku! 
Niech mi ktoś powie, co ze mną nie tak... 
Może i życie jest piękne, ale ludzie to zdecydowanie kurwy! Zawsze najmocniej ranią nas Ci, których kochamy- a przynajmniej tak nam się wydaje... 
Tak, podęłam najważniejsza (?) decyzję w życiu... Chcę zaczekać z pierwszym razem jak najdłużej... Czy do ślubu, to nie mam pojęcia, ale na pewno do takiego momentu, gdy będę mieć 100% pewność.
Tak, kocham Michała, ale to wszystko jest za szybko. Zbyt szybko się dzieje, aja nad tym nie mam za wielkiej kontroli. 
Rozmawialiśmy dzisiaj o tym wszystkim. Zapewniał, że rozumie. Ale i tak wiem, że go mocno zawiodłam. 
Jeśli myślał, że od tak z nim pójdę do łóżka to się bardzo pomylił. Może i jestem staroświecka, ale mam swoje zasady, których się trzymam. On jako sportowiec powinien to zrozumieć. 
W zasadzie to wyszedł bez słowa. Posłałam, dzwoniłam, byłam u nich w domku, ale nikt nic nie wiedział. 
Kubiak mówił, że Michał tak ma, że jął go coś mocno trapi to lubi pomysleć w samotności. 
A ja boję się o niego....
Właśnie uświadamiam sobie, jak mało go znam... On może mi opowiadać niestworzone historie, ale to oczy zawsze mówią prawdę. 
Boję się, że go zawiodłam. Że już nie wróci i o mnie zapomni. Że wybierze te łatwe rozwiązania. Że znajdzie sobie kogoś innego.... 
Chciałabym być tylko jego, a on żeby był mój! 
Kocham go! Ale jemu to nie wystarcza. 
Czy każdy chłopak musi być taki sam?! Czy każdemu musi zawsze chodzić tylko o jedno ?! 
Ula z Krzyśkiem jest taka szczęśliwa. Dogadują się, wariują razem. Dopełniają siebie. A Krzysiek spogląda na nią z taką czcią... 
Zazdroszczę im.... 
Zamiast Michała w moich ramionach poduszka. 
Miłość jest bez sensu! 
Być może do jutra... Bo nie mam pojęcia, czy dotrwam....
--------------
Trochę dramaturgii u Nadii! Mamnadziję,  że się wam spodoba :D 
O szykuje się coś ekstra! 
Liczę na wasze wsparcie w postaci komentarza ! 
Z kolejnym widzimy się w przyszłym tygodniu- jak go przetrwam i nie będę chodzić tyłem. A to wszystko za sparawą pracy :/ 
Do następnego! 
Marcyśka 
Ps. #goPoland!  

poniedziałek, 5 października 2015

26 lipca

Cześć!
Hej! 
Siema!
Drogi pamiętniku!
Czuję jak z każdym dniem nasza miłość rośnie. W ogóle to Michał mnie zmienił- czuję się pewniejsza swojego ciała. On prawi mi cały czas komplementy.
Dzisiaj na przykład, uznał, że uroczo wyglądam w moim stroju roboczym. To znaczy w jeansowych ogrodniczkach  z rozciągniętym podkoszulkiem i byle jak związanymi włosami.
Wolałabym, żeby mnie w takim stroju nie widział. No ale co ja mogę.
Mimo, że mu nie bardzo wolno, to chodził ze mną po całym ośrodku z wiaderkiem i mopami. I tak razem sprzątaliśmy. Ulka go namówiła, bo chciała spędzić czas z Krzyśkiem, a wolnego by nie dostała. W sumie taki kompan w cale nie był taki zły. Był bardzo dokładny, i nie pozwalał mi nosić ciężkich rzeczy.
Weszliśmy do jednego z apartamentów. Ogromny przedpokój prowadził do salonu, gdzie z wielkiego okna rozciąga się widok na morze.  Z salonu można się udać na prawo do sypialni z połączoną łazienką. Ogromne łóżko znajduje się w centrum pokoju. 60 calowy telewizor zajmuje ścianę na wprost od łóżka, po prawej szafa- a po lewej okno balonowe prowadzi na taras.  Gdy wybierze się lewą stronę idzie się do mniejszego pokoju, jednakże ten nie jest bezpośrednio połączony z łazienką, która jest obok. Wszystko to jest utrzymane w nowoczesnym stylu. Jak dla mnie za zimnym i pustym stylu. Ściany pomalowane na beżowo, w cale nie ocieplają pomieszczeń.  
Michał na widok tak dużych pomieszczeń stanął w miejscu, i wszystkiemu przyglądał się z zachwytem.
- Wiesz co, ja to bym mógł tak mieszkać. Wszystko duże i przestronne. Bardzo mi się podoba.- powiedział, gdy zabieraliśmy się za sprzątanie sypialni.
- Ja nie bardzo. Wszystko tu jest zimne. Nie ma żadnego znaku radości, jest sterylnie.
- A tam. Ja mówię ogólnie. Zawsze można powiesić zdjęcia, i już jest ta radość.
- Zdecydowanie wolę stary styl. Nie powiesz mi, że stare dworki nie mają swojego  uroku i duszy. Te wszystkie ogromne pomieszczenia zapełnione meblami, obrazami, dodatkami.
- Ktoś tu się urodził chyba nie w tej epoce.
- A tam! Pomarzyć zawsze wolno.
- A jak o marzeniach, to chciałbym być przy Tobie zawsze.- gdy to mówił to chwycił mnie za dłoń a drugą położył na policzku.- Kocham Cię.- wyszeptał i złożył czuły pocałunek na moich ustach.
- Też Cię kocham.- wyszeptałam, i tym razem to ja go pocałowałam.
On powoli pogłębiał nasz pocałunek, a jego dłonie błądziły po moim ciele. Ja swoimi masowałam jego głowę. Co chwila z naszych ust wydobywał się pomruk aprobaty. W pewnym momencie Michał podniósł mnie i błądząc swoimi ustami po mojej szyi położył mnie na łóżku.
- Co ty chcesz zrobić?- zapytałam się go.
- Poznać każdy skrawek Twojego ciała.- wymruczał mi do ucha.
- Ale Michał, rozmawialiśmy już na ten temat...
- Wiesz, chciałbym przed moim wyjazdem kochać się z Tobą.- położył się obok mnie, i jedną dłoń podłożył pod głowę, a drugą gładził mój policzek. I te jego oczy, błyszczące miłości blaskiem.
- To nie takie proste jest dla mnie.
- Ale zrozum mnie... Chłopaki opowiadają o swoich podbojach, a mi głupio.. Nie mam takich przygód jak oni...
- A nie myślałeś ,że to może i lepiej? Lepiej jest chyba mieć jedną osobę, którą kocha się całym sercem.
-Może i lepiej dla dziewczyn... Ale wiesz jak to jest, gdy inni szaleją, a ty sam siedzisz i myślisz jak by to fajnie było, gdyby się było na ich miejscu....
- Ale nie jesteś, bo jesteś sobą. Uroczym, przystojnym, kochanym Michałem Winiarskim, dla mnie najlepszym.
- Ale, że ja jestem uroczy?
- Tak właśnie ty!- wbiłam  mu palec w klatkę piersiową. - a nad Twoją prośbą zastanowię się. A teraz do pracy!
- Litości kobieto! Ile tego jeszcze dziś?
- Dużo! Pragnę przypomnieć Ci, że sam się w to wkopałeś.
- Tę Ulkę, to zamorduję!
- Nie zrobisz nam tego!- i wystawiłam mu język.
- Krowa ma dłuższy i się nie chwali!
- Bla bla bla! Do sprzątania Winiarski!
-Kobieto!
I powróciliśmy do porządków.
Resztę dnia spędziliśmy u niego w domku, bo jak na złość popołudniu rozpadało się. Ale nie ma tego złego, bo z Kubiakiem i Nowakowskim można super spędzić czas. Graliśmy w karty, i najlepszy okazał się Kubiak. Co chwila wygrywał.
Ola i Magda siedziały same w pokoju, malując paznokcie i wolę nie wiedzieć co jeszcze robiły.
Czasem zastanawiam, co chłopaki w nich widzą. Ale na szczęście nasz kontakt jest ograniczany do minimum.
Teraz myślę nad słowami Michała. Chcę mu sprawić przyjemność, ale nie do końca jestem przekonana do tego pomysłu.
Takiego mętliku w głowie jeszcze nigdy nie miałam. Bo chciałabym być blisko niego, ale wizja bycia nago przy nim bardzo mnie krępuje...
Ehhh, to nie dla mnie. Tysiące pytań, zero odpowiedzi i same wątpliwości....
Do jutra!
-------------------------
Ta, dalej rozdziały kursują jak pociągi w zimie... W zasadzie to tego nie robią....
Trochę chęci mi brakuje do pisania, ale obiecuję poprawę!
I na kolejny zapraszam jeszcze w tym tygodniu :) (kiedy konkretnie- dam wam znać:))
Czytajcie= komentujcie=motywujcie!!!
I do następnego!
Marcyśka 

poniedziałek, 21 września 2015

25 lipca

Cześć!
Hej!
Siema!
Drogi pamiętniku! 
Dziś w zasadzie nie wydarzyło się nic szczególnego. Właściwie to, to samo co przez ostatnich kilka dni. Rano praca, a popołudniu spotkanie z Michałem. 
Dziś graliśmy w siatkówkę na plaży. Drużyny to: ja,Michał, Ulka, Krzysiek przeciwko Piotrkowi, Kubiakowi, Oli i Magdzie. W zasadzie to mecz był bardzo zacięty i każdy z nas chciał wygrać. Ostatecznie to drużyna przeciwna okazała się być lepsza. 
Panowie oczywiście paradowali w spodenkach, co przykuwało uwagę sporego grona dziewczyn. 
Do Winiarskiego przystawiała się jakaś blond cizia z toną tapety na twarzy. Michał trochę z nią dla checy (podobo) flirtował. To znaczy ona śliniła się na niego widok a on jej tylko uprzejmie odpowiadał. Cóż, musiałam dać jej do zrozumienia, że to on jest mój, więc na jej oczach bardzo namiętnie go pocałowałam. Reszcie ekipy to nie uszło uwadze i wydali z siebie gwiazd tylko nie wiem czy bardziej aprobaty czy nie. No nie ważne.  Laska z niemrawą miną poszła szukać szczęścia gdzie indziej. Później Winiar wytykał mi to, że jestem o niego zazdrosna. Co oczywiście w jakimś stopniu jest prawdą, no ale, no!
Wieczorem paliliśmy ognisko na plaży. Piliśmy rożne napoje, jedliśmy kiełbaski. 
W pewnym momencie Kubiak wysłał Piotrka po gitarę. Ten podłapał pomysł i w podskokach po nią pobiegł. 
Kiedy na niego czekaliśmy z dziewczynami debatowałam o modzie i tego typu bzdetach. A chłopaki oczywiście o siatkówce, samochodach. 
Kiedy Piotrek przyniósł gitarę i zaczął grać rożne piosenki. Kubiak darł się tak, że chyba go w Warszawie słyszeli, i do tego na maksa fałszował. Piotrek dawał radę. Ale Winiar to przesadził.... Śpiewaliśmy Zawsze tam gdzie ty, i on się tak na mnie patrzył! Jej! Tak słodko, uroczo, i ten ogień odbity w jego oczach! Potem mi powiedział, że chciałby, aby to była nasza piosenka. Od razu mu przytaknęłam. Z resztą teraz mam ją na słuchawkach. Jestem w niej zakochana po uszy! 
A, nie napisałam najważniejszego- Michał ma przepiękny głos! Taki męski, ciepły, trochę chropowaty, płynny. Nie wiem jak to lepiej określić. 
Ignaczak oczywiście się wydurniał. No bo, przecież z niego gwiazdor, ale śpiewanie to trochę nie jego bajka. 
Magda i Olka to w zasadzie nic nie śpiewały tylko gadały cały czas. No cóż, ich wybór. 
Ulka, też dawała popis swoim umiejętnością. Fakt, szkoła muzyczna swoje robi. 
Ja się starałam, chociaż wiem, że nie potrafię dobrze śpiewać. 
I tak nam czas razem leciał, że nim się obejrzeliśmy, a tu pora wracać do domu. 
Chłopaki honorowo ugasili płomienie, my w tym czasie zbierałyśmy rzeczy. 
I trzymając się za ręce z Michałem wracałam do domu. 
Było mi chłodno, i nie wzięłam sobie żadnej cieplejszej rzeczy do ubrania, więc wspaniałomyślny Michał pożyczył mi swoją bluzę.
Właśnie siedzę w niej, i zaciągam się zapachem jego perfum. 
Anka dziś miała gorszy dzień, więc nie prawiła żadnych morałów. 
To chyba tyle na dziś. 
Do jutra! 
--------------------
Z opóźnieniem godnym PKP dodaję rozdział. Aż mi jest wstyd z tego powodu.... Przepraszam! 
Komentujcie! I motywujcie! 
A kolejny rozdział postaram się dodać w przeciągu następnych kilku dni. 
Do następnego!
Marcyśka 
Ps. Mecz z USA, a w szczególności 4 set to bajka w naszym wykonaniu! :D Kubiak to najlepszy kapitan ever! 
No jedynie to z Winiarem może konkurować ;) 

sobota, 12 września 2015

24 lipca

Cześć!
Hej!
Siema!
Drogi pamiętniku!  
Co za dzień! Co za emocje! 
Ja i Michał, czy może istnieć coś lepszego? Raczej nie! 
Po mojej pracy, a czas dłużył mi się niemiłosiernie, w końcu się spotkaliśmy. 
Dzisiaj strasznie gorący dzień, i na nasze spotkanie założyłam sukienkę. Michał prawił mi strasznie dużo komplementów, z czego się bardzo cieszę. On także wyglądał bardzo dobrze. Miał ubraną koszulkę, która podkreślała kolor jego oczu. Były one jeszcze piękniejsze niż zawsze. 
Na początku dostałam od niego czerwoną róże. Niby nic a bardzo cieszy! Czuje się wtedy bardzo wyjątkowo. A gdy chwyta Cię Twój ukochany za rękę przy wszystkich, to masz wrażenie jakbyś się unosiła do nieba. 
Bardzo dużo rozmawialiśmy o naszej przyszłości spacerując brzegiem morza. Michał planuje związać swoją przyszłość z siatkówką. A ja jeszcze nie wiem co. Pójdę pewnie na studia związane z zarządzaniem, i będę prowadzić nasz pensjonat. Nie tak barwna przyszłość jak Miśka. Obiecał mi, że jak wyjedzie to będzie codziennie dzwonił. Będziemy pisać listy- tak wiem takie rzeczy się nie zdarzają teraz, ale w nich będziemy prowadzić nasze rozmowy. A jak będzie w okolicy to będziemy się spotykać. 
Jestem bardzo optymistycznie nastawiona do naszej przyszłości. Czuję, że on mnie naprawdę kocha i mu na mnie bardzo zależy. 
Dużo czasu też poświeciliśmy na całowanie i przytulanie. Chcemy ten czas jak najlepiej wykorzystać. Niestety ale za kilka dni Michał wraca do swoich obowiązków-treningów, meczy...
Tak bardzo liczę na coś co go tu zatrzyma. 
Po zachodzie słońca Michał zaprosił mnie do jednej z najlepszych restauracji w mieście. Zjedliśmy razem kolację w bardzo romantycznym nastroju. Czułam się przy nim jak księżniczka. 
A te jego oczy wpatrzone we mnie! Kurczę, tego nie da się opisać. Cały czas, gdy nasze ciała się stykają, to czuję ten przyjemny dreszcz. A przed naszymi spotkaniami czuję te motylki w brzuchu. Cudowne uczucia, gdy wiem, że są one odwazemniane. 
Po tym wszystkim odprowadził mnie do domu. Staliśmy chwilę pod drzwiami i kończyliśmy rozmowę. Michał wypatrzył, że Anka spogląda na nas z okna. Uśmiechnął się do mnie i niespodziewanie wpił się w moje usta. Całował tak namiętnie jak jeszcze nigdy do tąd. Cieżko mi było nadążyć za jego tempem i zachłannością. Co nie zmienia faktu, że bardzo mi się to podobało. 
Anka jak Anka, musiała wrzucić swoje pięć groszy. Przyszła do nas bezczelnie i powiedziała: dobrze, że od tego nie rodzą się dzieci. No moja droga panno, do domu. 
Próbowałam protestować, ale nie miałam szans. 
Michał grzecznie przeprosił i poszedł. A mi później mamuśka głowę truła o to co widziała. Serio, czasem przesadza. Tata ten temat olał, i z piwem w ręku oglądał mecz. 
Pisaliśmy jeszcze SMS, no ale to nie to samo, nic nie równa się rozmową w cztery oczy. 
Dopiero się widzieliśmy, a ja już za nim tęsknię. Chciałabym się właśnie do niego przytulić. Zasnąć w jego ramionach....
Co się ze mną dzieje....
Do jutra! 
----------------
Oto i on, ciut dłuższy niż poprzedni ;) 
Ah te romantyczne wieczory *.* tych nogdy dość! I mam nadzieję, że Wy myślicie podobnie ;))) 
Komentujcie!!
I jął zwykle z kolejnym widzimy się we wtorek ;D 
Do następnego! 
Marcyśka 
Ps. Dziękuję Wam za gratulacje :D 

czwartek, 10 września 2015

23 lipca

Cześć!
Hej!
Siema!
Drogi pamiętniku!
Dziś spędziłam cały dzień w łóżku, próbując uleczyć moje złamane serce.
Michał nadal milczy jak zaklęty.
Boję się co z nami będzie.
W mojej głowie coraz więcej wątpliwości i niepewności.
Taka bardzo pragnę usłyszeć jego głos. Tak bardzo za nim tęsknię.
Cały czas szukam jakiegoś najmniejszego śladu jego obecności.
Nasze wspólne zdjęcie to przekleństwo! Jesteśmy na nim tacy szczęśliwi. A w rzeczywistości kompletna przeciwność.
Ulka mnie odwiedziła. Próbowała podnieść na duchu, pocieszyć.
Stwierdziła, że nie ręczy za siebie, gdy spotka Michała na swej drodze.
Wraz z Krzyśkiem próbowała mnie wyciągnąć na wieczorny spacer, ale ja nie dałam się namówić. Wolę w swoim pokoju ubolewać nad swoim życiem......



AAAAA!!!!
To co wcześniej pisałam to już nie aktualne! No mam po prostu ochotę wyrwać tę kartkę i napisać ten dzień jeszcze raz!
Jestem taka szczęśliwa! Michał przyszedł z bukietem czerwonych róż! Oczywiście główny inspektor musiał otworzyć mu drzwi i raczyć jakże miłym komentarzem: Lepiej późno niż w cale...
No ale nie ważne.
Przyszedł do mnie do pokoju i klęknął przede mną na kolanach. Wygłosił taką piękną mowę... Szkoda że jej nie pamiętam słowo w słowo. To były zdecydowanie najlepsze przeprosiny. A na koniec się popłakałam- tym razem ze szczęścia.
Oczywiście mu wybaczyłam!
Poszliśmy nad morze pospacerować. Księżyc był w pełni, gwiazdy... No i my trzymając się za ręce! To było takie cudowne!
A od ilości pocałunków spierzchły mi usta.
Ale on jest cudowny! Nigdy wcześniej nie poznałam lepszego chłopaka od niego, i mam nadzieję, że nigdy już nie będę musiała!
A na koniec tego wszystkiego, kiedy odprowadził mnie do domu powiedziała mi do ucha:
- Mówię, to szeptem, żeby teściowa nie słyszała, ale kocham Cię!
Te jego oczy! Zapłonęły wtedy takim blaskiem! Naprawdę nie miałam pojęcia, że coś takiego mogą zawierać oczy!
Oczywiście, też mu powiedziałam, że go kocham! No bo jak go można nie kochać?!
Już nie mogę się doczekać naszego kolejnego spotkania. Jutro po mojej pracy mamy spędzić razem popołudnie.
Jestem bardzo ciekawa, co będziemy robić. Ale nie ważne co, ważne z kim!
Z tych wszystkich emocji raczej dziś nie zasnę prędko! Cały czas mi w głowie ten jego szept.
Oby takich chwil było jak najwięcej!
Do jutra!
------------------------------------------------------
Dziś nieco krócej, ale muszę się wprawić w dłuższe pisanie po przerwie :)
Komentujcie!
Oczywiście, że egzamin zdany! na 3, ale zdany :D Jestem bardzo zadowolona z tego powodu, i nadal nie wierzę, że się udało :D
Puchar Świata się rozkręca :D oczywiście trzymamy mocno kciuki za naszych Orłów!
Niestety, ale poranna zmiana utrudnia oglądanie meczy :/ nie lubię tego!!
Mam nadzieję, że u Was to lepiej wygląda :D
Z kolejnym widzimy się w sobotę :D
Do następnego!
Marcyśka
Ps. Postaram się jak najszybciej nadrobić u Was zaległości, ale proszę o cierpliwość i wyrozumiałość :)

poniedziałek, 24 sierpnia 2015

Obwieszczenie

Hej wszystkim!
Mam dla Was raczej nie dobrą wiadomość.
Nowy rozdział zostanie dodany dopiero we wrześniu. Kiedy konkretnie? Na pewno po 8.09.
Mam nadzieję, że się na mnie nie obrazicie, czy pogniewacie.
Zwyczajnie w świecie, mam egzamin do zdania. I trzeba się do niego dobrze przygotować.
A połączenie praca+nauka+pisanie raczej nie przyniesie oczekiwanych przeze mnie rezultatów.
Do zobaczenia!
Marcyśka
Ps. Po egzaminie będę nadrabiać zaległe rozdziały u Was!

sobota, 22 sierpnia 2015

22 lipca

Cześć!
Hej 
Siema!
Drogi pamiętniku! 
Wraz z Michałem, Ulką, Krzyśkiem i resztą ekipy pojechaliśmy na rowerach nad jezioro Sarbsko. Tam rozłożyliśmy na trawie koc i w cieniu drzew leniuchowaliśmy. Naprawdę lubię z nimi spędzać czas. Jeden dzień nie widziałam się z Ulką, a w jej życiu tyle się wydarzyło. Wczoraj była na randce z Krzyśkiem, i tak, są razem. Trochę boję się połączenia ich charakterów, ale na razie plany trzeciej wojny światowej są wstrzymane. Obydwoje mają w sobie dużo pozytywnej energii, radości i chęci. Krzysiu jest mega dumny z osiągnieć swojej dziewczyny. W końcu nasza Ulka ma wystąpić w jednej z reklam. Idealnie się do roli gwiazdy nadaje. Chociaż w zasadzie to nie wiem jaką decyzje podejmie, bo jeszcze się zastanawia. Mimo to wszyscy dobrze wiemy, że się zgodzi. 
Wszystkie zakochane pary rozeszły się spacerując brzegiem jeziora. Zostaliśmy z Michałem sami na kocu. Chłopak leżał oparty na łokciu a w ustach miał źdźbło trawy. Położyłam głowę na jego brzuchu, i także się położyłam. On wyjął z ust trawę i zaczął mnie nią łaskotać po twarzy. Próbowałam mu ją wyrwać z ręki. Niestety bez skutecznie- był szybszy i silniejszy ode mne. Ostatecznie wylądowałam leżąc na nim. Chłopak chwycił moją głowę, i złączył nasze usta w bardzo namiętnym i delikatnym pocałunku. Podniosłam się i przesunęłam się w górę, a nasze ciała stykały się całkowicie. Chłopak obrócił nas i to teraz ja leżałam pod nim. 
- Wiesz, co ja bym teraz chciał z Tobą robić?- zapytał mnie.
- Tak, ale na to musisz jeszcze poczekać. 
- Ile? 
- Nie wiem... Wybacz, ale nie jestem jeszcze gotowa.... 
- A nie możesz choć raz w życiu zrobić coś szalonego? 
- Michał! Nie to znaczy nie!
Próbowałam go odepchnąć od siebie, ale chłopak nie dawał za wygraną. 
- Dlaczego?! Pragnę Cie! 
- Chyba nie muszę Ci mowić, że pierwszy raz to nie pierwszy pocałunek! 
- Jeszcze przyjdziesz do mnie, i będziesz prosić na kolanach. 
Podniósł się i poszedł do rowerów. Wsiadł na swój i gdzieś pojechał. 
A ja, głupia ja, nie wykonałam żadnego kroku by go zatrzymać . Chwilę po tym wróciła Ulka. Wmówiłam jej, że się źle czuje i jadę do domu. 
Wróciłam do swojego pokoju. Byłam zła, smutna, wściekła, i okaleczona. Zamknęłam się w pokoju przed ciekawskimi oczami rodziny. Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać. Ściskałem poduszkę, na której doszukiwałam się zapachu Michała, który miał mnie uleczyć. Takiego zdecydowanie brak. Płakałam, choć sama nie rozumiem dlaczego. To on był winny, a nie ja....
Prawda taka, że Michał swoim zachowaniem bardzo zranił mnie. 
Od tamtego incydentu milczy. A ja nie mam odwagi do niego napisać. Leżąc w łożku, czekałam na jakiś znak od niego. A tu nawet własna przyjaciółka o mnie zapomniała... 
Nie wiem co bedzie jutro. Boje się nocy. Boje się jutra. 
Chce z nim pogadać, przeprosić, mimo że to nie moja wina...
Nie chce jutra! 
-----------------
No i mamy pierwszy deszcz... ;( nie zabijcie mnie za niego....
Tak jak pisałam, z kolejnym widzimy się dopiero we wrześniu. Jak się pojawi nowy rozdział, to będę Was informować! 
Mam nadzieję, że po tej przerwie Waszych komentarzy będzie 2 razy więcej ! 
Kto czyta ten komentuje!
Do nastepnego! 
Marcyśka 
Ps. #GoPoland! <3 

czwartek, 20 sierpnia 2015

21 lipca

Cześć!
Hej!
Siema!
Drogi pamiętniku! 
Ah, co to był za dzień! 
Zjechała się cała rodzina, brat taty z żoną i 2 rozbrykanych 2 latków Piotrka i Pawła, siostra mamy, i brat z żoną i 3 dzieciaków: Kają, Martą, Filipem. Babcie i dziadkowie. 
Oczywiście ja musiałam biegać pomiędzy kuchnią, a pokojem gdzie młodzi się bawili. Tak to jest jak się ma młodsze kuzynostwo. 
Było bardzo śmiesznie, w szczególności, gdy tata z bratem zaczęli opowiadać różne anegdoty i żarty. 
Michał cały dzień nalegał na spotkanie. Kiedy mu powiedziałam, że może przyjść do mnie to na poczatku się zawahał, jednak ostatecznie się pojawił. 
Robił mi wyrzuty, że nie powiedziałam mu, że to są moje urodziny. 
Jakoś to ostatecznie przebolał. 
Oczywiście mama nie byłaby sobą, gdyby nie zaczęła mądrze mowić. Na wstępie Michała przedstawiła jako swojego jedynego zięcia. Reszta rodziny oczywiście, że była nie zadowolona, no bo jak ja mogłam coś takiego ukrywać....
Poźniej Anka wraz ze swoją mamą dyskutowały, kiedy jest odpowiednia pora na zamążpójście. Nawet nie chcę wiedzieć co przeżywał Michał słysząc ich rozmowę. Sama miałam ochotę wziąć patelnię i jednej i drugiej porządnie przywalić. 
Sytuacje ratował Jarek (brat mamy) tłumacząc, że Anka jak była mała to wypadła babci z nosidełka i uderzyła się dość mocno w głowę. Niestety, ale efekty są widoczne do dziś. 
Tato z Markiem (bratem swoim) wypytywali Michała o siatkówkę. Ile zarabia, gdzie będzie grać.
No i tak jakoś nam czas leciał. 
Wyciągnęłam Michała do swojego pokoju, żeby przerwać tym razem przesłuchanie babci. Tym razem, to ona znalazła jakiś mankament- Winiar jest zdecydowanie za chudy. Gdyby tylko ona mogłaby mu gotować.... 
Siedzieliśmy i odpoczywaliśmy od tej całej małej zgrai, która na szczęście poszła szybko spać. 
-Wiesz, polubiłem Twoją rodzinę.- tak mi powiedział. 
-Też ich lubię jak ich nie widzę- zażartowałam. 
-Nie są najgorsi. Wiesz cały czas myślę jak to będzie jak ja wrócę do siebie do domu....- zaczął nieprzyjemny temat. A miałam cichą nadzieje, że nigdzie stąd nie pojedzie... Naiwna ja! 
-No przecież jakoś damy radę. Rozmowy przez Internet, SMS...- nie wiem kogo bardziej chciałam przekonać- jego czy siebie. Bo raczej żadne z nas nie wierzyło w to, że to może przetrwać. 
-To nie to samo... Może powinniśmy zatrzymać to teraz?- widziałam w jego oczach taki niewyobrażalny smutek, ból...
-Michał...- wyszeptałam jakby to miało coś zmienić. 
-Nadia... Jesteś wyjątkową dziewczyną, a ja nawet nie będę miał czasu dla Ciebie...
-Nie! Chwila z Tobą jest cudowna, i nawet jeśli tyle jesteś mi w stanie poświecić czasu, to ja biorę to! Będę tęsknić, ale zawsze będziesz w moim sercu! 
-Ty także w moim. Przepraszam... Głupoty jakieś gadam... 
Przytuliłam się do niego. Na prawdę nic więcej nie potrzebuje. Tylko jego! Bo jest dla mnie wszystkim! 
Złączyliśmy nasze usta w namiętnym pocałunku.. Nie wiem jak to się stało, ale po chwili leżałam pod nim, a on zachłannie całował moją szyję... Bardzo mi się to podobało, ale to nie czas na takie sprawy...
Odepchnęłam go od siebie delikatnie, dając do zrozumienia, że wystarczy. On spojrzał na mnie- i tym spojrzeniem dał to czego jeszcze nikt inny- miłość. 
Całowaliśmy się jeszcze, gdy do pokoju weszła Anka. 
-Mówiłam Ci coś Michale! Bo na prawdę, ja za młoda jestem, żeby zostać babcią! A, i wiesz ja mam oko na Ciebie. 
-Mamo! 
-Jasne! Będę pamiętał! 
Pisałam już coś o czarnych workach? No to chyba nie muszę się powtarzać. 
Posiedzieliśmy jeszcze chwilę. Bo oczywiście Anka żyć nam nie dawała. Co chwilę wchodziła do mnie do pokoju pod byle pretekstem. 
Ostatecznie pod drzwiami na oczach całej rodziny pocałowaliśmy się na pożegnanie. Cóż miny to oni mieli bezcenne... 
Do jutra! 
----------------
Takie coś się urodziło.... Anka nie daje zapomnieć o sobie ;) 
Teraz tak wstępnie was informuję, że blogi na 2 tygodnie bedą zawieszone. Powód- egzamin poprawkowy. Chcę się jak najlepiej do niego przygotować i go zdać ;) 
Mam nadzije, że przez ten czas o mnie nie zapomnicie ;) 
Komentujcie!
Do zobaczenia po raz ostatni w śierpniu w sobotę. 
Do nastepnego!
Marcyśka 
Ps. Przepraszam za ewentualne błędy- rozdział pisany na telefonie. 

wtorek, 18 sierpnia 2015

20 lipca

Cześć!
Hej!
Siema!
Drogi pamiętniku!
Właśnie wróciłam do domu. Jedyne co mogę powiedzieć to, to że było mega, wspaniale, cudownie!
Może zacznę od początku.
Na poranny trening wczoraj umówiłam się z Michałem. Przed spotkaniem z nim czułam tak silnie motylki w brzuchu, że myślałam, iż zwymiotuje. Kiedy przyszedł na plażę wyglądał jak grecki bóg. Włosy rozczochrane stały, każdy w swoim kierunku. W zaspanych oczach, nie dało się dostrzec tych jego pięknych tęczówek. Przyszedł ubrany tylko w krótkie spodenki. Jego umięśniona i opalona na brązowo klata i brzuch- marzenie! Nie mogłam oderwać wzroku, bo naprawdę, chłopak wygląda cudnie!   Nie będę komentować jak ja wyglądałam, bo przy nim zawsze marnie wypadam. Gdy mnie zobaczył rozgrzewającą się podbiegł i złapał w miejscu, po czym złożył na moim policzku pocałunek. Cały czas wlepiał we mnie swoje oczy. Po rozgrzewce, ruszyliśmy brzegiem morza w stronę parku narodowego.  Super się z nim biega, gdyż nadaje fajne tępo. Czasem nawet ciężko mi było za nim nadążyć, bo jego jeden krok równa się moje dwa. Jeszcze nigdy nie wróciłam do domu tak zmęczona.  On też mówił, że dawno tak dobrze się mu nie biegało. Chociaż trener chciałby go zobaczyć tak zaangażowanego w zajęcia jak wtedy w bieg.
Po treningu rozdzieliliśmy się, i ja niestety musiałam iść do pracy, a on wraz z kumplami wylegiwał się na plaży.  
Cały czas ze sobą pisaliśmy. A kiedy tego nie robi przez dłuższy czas, to jakoś mi smutno i dziwnie jest.
Pracę dziś skończyłyśmy wcześniej i miałyśmy sporo czasu na przygotowanie się. Starałyśmy się wyglądać  jak najlepiej potrafimy. Pomocna przy tym była Pola. Jest starsza i ma większe doświadczenie w robieniu makijażu i czesaniu. Ulka oczywiście musiała wszystko uwiecznić i wstawić na swojego bloga. Latała z tym aparatem i robiła mi bez przerwy zdjęcia, mimo że wie jak ja tego nienawidzę.
Ostatecznie wyglądałyśmy naprawdę dobrze. Ja byłam  w prostych włosach, z mocnym makijażem oczu, a Ulka w kręconych i z czerwonymi ustami.  
Wybiła godzina 19:30 i z Ulką poszłyśmy na imprezę. Miałam jakieś dziwne obawy przed poznaniem ich wszystkich. Na szczęście była ze mną Ulka i w każdej chwili mogłyśmy uciec. Na szczęście moja panika okazała się bezpodstawna. Poznałam mega pozytywnych ludzi. Krzyśka już wcześniej zdążyłam poznać. Michał Kubiak i Piotrek Nowakowski są rok młodsi od Winiara i Igły. To ich pierwsze takie wakacje, gdzie sami sobie czas organizują.  Obydwoje mają dziewczyny (bardzo sympatyczne i towarzyskie) odpowiednio Magdę i Olę.
Krzysiek operował przy bumboxie. Puszczał naprawdę dobre kawałki. Ogólnie siedzieliśmy, gadaliśmy i trochę tańczyliśmy.
Mogę powiedzieć, że oni to naprawdę zgrana ekipa.
Ulka podłapała temat mody z Olą, a ja rozmawiałam z Magdą o sporcie. Chłopaki gadali o samochodach, komputerach i grach.
W pewnym momencie Krzysiek wraz z Ulką znikli. A właściwie to znalazłam ich żywo dyskutujących w kuchni, kiedy szłam po coś do picia. Byli sobą tak zaabsorbowani, że nie zauważyli mnie kręcącej się tu i tam po kuchni.
Coś czuję, że ratownik Ulki pójdzie w niepamięć.
Kiedy weszłam do salonu 2 pary tańczyły ze sobą przytulone przy wolnej piosence. Usiadłam na kanapie i obserwowałam ich.  Byli naprawdę szczęśliwi.
A co do Michała….
Na początku był bardziej zainteresowany swoimi kolegami aniżeli mną. Oczywiście nie mam mu tego za złe.
W końcu kiedy wróciłam z kuchni i bezczynnie siedziałam podszedł do mnie i poprosił do tańca. Przytuliłam się do niego, co było chyba najlepszym uczuciem. On obejmował mnie w pasie i oparł swój policzek o moją głowę. Japach jego perfum był cudowny. I dalej go czuję na mojej sukience, skórze….
Kiedy tak trochę potańczyliśmy razem, to Kubiak wymyślił odbijanego. Powiem szczerze,  że było mi to trochę nie na rękę. No, ale jak chcieli. Piotrek podeptał mi buty, za co za każdym razem przepraszał. Śmialiśmy się z tego, bo ja też czasem mu nadepnęłam. Za to Kubiak tańczy najlepiej z tej trójki. Wywijał jak zawodowy tancerz.
Kiedy zmęczeni popadliśmy na kanapę i fotele do pokoju wpadł uśmiechnięty Ignaczak, a za nim Ulka z równie diabolicznym uśmiechem. Krzysiek oznajmił:
- Gramy w butelkę!- wszyscy entuzjastycznie kiwali głowami. Niby to tylko zabawa, ale ja średnio byłam przekonana do tego pomysłu.
I tak butelka wskazywała na wszystkich tylko nie na mnie i Winiara, mimo że siedzieliśmy naprzeciwko siebie.
Gdy padło  na Ulkę i mnie, ona uśmiechnęła się diabolicznie i się zapytała: Pytanie czy wyzwanie?
Gdybym wtedy wiedziała co powie, to wybrałabym tą pierwszą opcję. No ale pech to pech.
- Pocałuj namiętnie pana Winiarskiego! – i się śmieje wredota.
Wiedziała przecież dobrze, że ja nigdy się z nikim nie całowałam! Kompletnie nie wiedziałam co, jak, gdzie, kiedy…
Na szczęście pomocny okazał się Michał. Wstał z swojego miejsca i podszedł do mnie. Chwycił za rękę i zaprowadził nas na balkon. Szłam jak na skazanie za niewinność.
- Idziemy przećwiczyć!- krzyknął do reszty. W między czasie Piotrek zaczął wszystkim dolewać alkoholu.
Wyszliśmy na ten balkon i Michał obrócił mnie twarzą w jego stronę. Byłam spięta do granic możliwości. Bardzo tego chciałam, ale z drugiej strony to będzie mój, nasz pierwszy pocałunek!
- Nie bój się, i zaufaj mi.- powiedział i wpatrywał się w moje oczy.
Nie wiem jak to się stało, ale nagle poczułam jego ciepłe usta na moich. Na początku z mojej strony nie było żadnej reakcji. Dopiero po chwili byłam zdolna do logicznego myślenia, i lekko rozchyliłam usta. Jego język wtargnął do moich ust. Kompletnie nie wiedziałam co mam robić. Najchętniej to chciałabym stamtąd usiec gdzie pieprz rośnie.
Michał odsunął się ode mnie i popatrzył się tak czule, że myślałam, ze się rozpłynę.
- Nie chcesz?- zapytał smutny.
- To nie tak.  Ja po prostu nigdy tego nie robiłam… Nie wiem jak…- nerwowo mu tłumaczyłam.
- Zaufaj mi.- powiedział i popatrzył w moje oczy. Ja w jego tonęłam.     
Spróbowaliśmy jeszcze raz. I było magicznie. Jego język delikatnie muskał mój. Starałam się oddawać mu tym samym. Nie wiem, czy tak naprawdę mu się podobało. Pewnie to był najgorszy pocałunek świata, a dla mnie najwspanialszy.
Kiedy się oderwaliśmy od siebie, spojrzał mi w oczy. Widziałam w nich iskierki szczęścia.
- Było cudownie!- zapewniał mnie.
Ja tylko nieznacznie pokiwałam głową.
- Korzystając z okazji… Mam pytanie….-patrzyłam na niego i kompletnie nie wiedziałam o co mu chodzi.
- Nie znam odpowiedzi na wszystkie pytania.
- Na to znasz… Zostaniesz moją dziewczyną?- wyszeptał.
Przygryzłam wargę i pokiwałam głową. Na co on chwycił mnie w pasie i okręcił dookoła własnej osi.
Piszczałam przestraszona, a zarazem taka szczęśliwa!
Wróciliśmy do reszty, która włączała karaoke na PlayStation. Wszyscy popatrzyli się na nas uśmiechnięci. Michał na to położył swoją rękę na moje ramie i pocałował mnie w usta.
Igła akurat trzymał w dłoni kamerę i nas nagrał!      
Reszta imprezy tak szybko mi minęła. Nawet nie wiem kiedy. Obiecałam Ance, że wrócę przed 3 do domu. Niestety, ale jutro jej muszę pomagać w przygotowaniach na moją imprezę urodzinową.
Po 2 w nocy Michał wraz z Krzyśkiem odprowadzili nas.
Krzysiek i Ulka ewidentnie mają się ku sobie. Ten związek jeśli dojdzie do skutku, to to będzie mieszanka wybuchowa!
Pod drzwiami Michał jeszcze raz mnie pocałował życząc kolorowych snów. Ten 2 pocałunek był zdecydowanie lepszy w moim wykonaniu.
Kiedy walczyłam z zamkiem od drzwi i kluczami, dobiegł moich uszu radosny okrzyk Krzyśka i głośny śmiech Michała.
Kończę to pisać i idę spać.
Do jutra!

---------------------------------------------
Coś niesamowitego się tu wydarzyło :D Chyba się ucieszycie z tego powodu :D 
A długość rozdziału Was nie zraziła do czytania? :)))))))
Komentejszyn!!!! 
Z kolejnym widzimy się w czwartek! :D
Zachęcam do obserwacji bloga :DDD i do zajrzenia do zakładki Tu jestem :))))
Do następnego!
Marcyśka


sobota, 15 sierpnia 2015

19 lipca

Cześć!
Hej!
Siema!
Drogi pamiętniku!
Tak jak Ci wczoraj pisałam- zakupy z Ulką to jedna wielka masakra. Ciągała mnie po wszystkich sklepach, kazała przymierzać stertę  ubrań, by w większości przypadków uznać, że się nie nadają. Jedyny plus tego jest taki, że jakoś w nich wyglądam.
Ostatecznie kupiłam genialną białą sukienkę. Jest śliczna! Gładka u góry, a od połowy koronkowa, bez ramiączek i sięga mi za połowę uda! Jestem w niej zakochana! I chyba w niej pójdę jutro na imprezę do chłopaków.
Na sobotę mam kupioną też sukienkę, która jest kremowa, a dół sukienki jest przeszyty wzorem z czarnych cekin. Taka elegancka, ale całkiem w moim stylu.
Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie kupiła sobie za dużej bluzy z kapturem. Tak, uwielbiam je!
No i do tego kilka podkoszulek, szorty, i jeansy.
Ulka bardziej poszalała ode mnie. Z każdego sklepu wychodziła z siatką, ale i tak mi marudziła, że nie ma co na siebie włożyć na jutro.
Ostatecznie uznała, że mała czarna z koronkowymi rękawkami będzie odpowiednia.
I tak w zasadzie minęła mi większa część dnia.
Będąc na zakupach cały czas pisałam z Michałem. Był zawiedziony tym, że się nie widzieliśmy przed moim zakupowym wyjazdem.
Mówił mi, że był z chłopakami na plaży, i oczywiście grali w siatkówkę. Śmiał się, że nawet na wakacjach nie może odpocząć od pracy. Ale w końcu ją uwielbia, i mu to aż tak bardzo nie przeszkadza.
Wróciłam mega zmęczona do domu. I w planach miałam leżenie przed telewizorem. I tak też bym uczyniła, gdyby nie fakt, że Michał złożył mi niezapowiedzianą wizytę.
Szalona Anka oczywiście była tym faktem zachwycona. Mimo to nie odpuściła sobie robienia kanapek i jej tekstów. Dziś hitem było jej twierdzenie: Wiesz Michał, ja tam nie mam nic przeciwko temu, żeby moja córka się spotykała z chłopakami, ale wolałabym, żeby uniknęła moich błędów. Ciąża w młodym wieku stwarza strasznie dużo kłopotów.
W tym momencie myślałam, że ja zabije, poćwiartuję i wrzucę w czarnym worku do morza.
Winiar siedział i patrzył się na nią, jakby miał do czynienia z osobą chorą psychicznie.
Później w pokoju robił mi przesłuchanie, czy Anka zawsze tak ma. Oczywiście, że nie, ale musi czymś straszyć swojego ewentualnego zięcia.
Misiek był tak dobry, że pomógł mi w męczącej pracy, czyli w oglądaniu telewizji.
On kompletnie nie nadaje się do wspólnego oglądania! Co scena to on musiał komentować. Dosłownie wszystko było złe! A to, że aktorka chodzi po domu w butach, a to że żaden rodzic się tak nie zachowuje, i można by tak wymieniać w nieskończoność…
Niestety dziś obyło się bez większej dozy czułości z jego strony. Poza tym, że owijał sobie wokół palca kosmyki moich włosów i czasem, gładził wierzch mojej dłoni, to nie był w stanie nic więcej z siebie wykrzesać.
Smutno mi trochę z tego powodu, bo liczyłam na więcej…
Może jutro się czegoś doczekam?
Tylko jak wychodził ode mnie (tym razem na oczach Anki), pocałował mnie w policzek.
Myślałam, że Anka się utopi w łyku tego co ona wtedy piła.
Na szczęście się obyło bez scen dramatycznych, a odkaszlnięcie wystarczyło.
Później miałam wykład, że nie powinnam tak szybko ulegać Michałowi. Bo przecież on robi ze mną co tylko chce. A to ja powinnam go owinąć sobie wokół palca…..       
Mówiłam już coś o zabijaniu? To chyba nie muszę się powtarzać.
To chyba tyle na dziś!
Do jutra! 
--------------------------------
Specjalnie dla Was- szalona Anka! :D 
I Winiar w opcji "Kochanie nie dziś, boli mnie głowa"! ( Tłumaczyć chyba nie muszę :D)
Komentujcie!! :D
Umówmy się, że kolejne rozdziały będą dodawane we wtorki, czwartki i soboty :) 
A zatem z kolejnym widzimy się we wtorek :D 18.08
Zachęcam do obserwacji bloga! 
I do następnego!
Marcyśka 
Ps. Wam też tak szybko lecą wakacje? :(:( zdecydowanie nie lubię tego!